Ewangelijny prostaczek, a była nim niewątpliwie patronka dnia dzisiejszego, szuka, współcierpi z Jezusem i jest zaangażowany.
Mamy problem z nauczaniem Mistrza, z Jego zmartwychwstaniem, z życiem wiecznym, bo nasze żołądki są zbyt wyposzczone.
W Królestwie Bożym personalne polemiki i wojenki nie są najważniejsze. Więcej. Najzwyczajniej nie wskazane.
Gasisz lampę, by On nie zobaczył. On widzi wszystko.
Stabilizacja jest powolnym umieraniem. Wiara jest drogą.
Prawdziwa bitwa jest bitwą o mnie. On mnie zmieni czy świat mnie zmieni.
Podniósł rękę? Dotknął? Ostatecznie nie to jest najważniejsze.
Jak przygotować liturgię, by uczestniczący w niej mieli żywą świadomość, że "to jest Pan"?
By sprawowana w tym czasie liturgia nie była uciążliwym dodatkiem, marginesem, ale autentycznym centrum życia.
Prosty sposób na rodzinne czytanie i rozważanie Pisma świętego.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?