Chętnie byśmy się nawracali – ale bez wysiłku. Tylko w tym, w czym możemy się obnosić z własną pokorą.
Czasem prawie pod przymusem. Czasem niemal spóźniony. Ale przecież przychodzi.
Żeby zauważyć, że tonę, najpierw muszę się obudzić.
Dziś to mało czytelne, ale podobno w starohebrajskim alfabecie literka taw miała kształt krzyża. W wizji Ezechiela oznaczeni nią zostali uratowani.
Słowo o Psalmach: Ps 146.
Gdzie był Bóg, kiedy błagałem Go o ratunek?
Boże, wejrzyj ku wspomożeniu memu; Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu!
Bóg usłyszał krzyk Zuzanny. Usłyszał krzyk Syna. I pospieszył na ratunek.
Potulny baranek albo patrzy jak zejść z ofiarnego stołu, albo wyciąga rękę, szukając ratunku.
Zgrzeszyliśmy i potrzebujemy ratunku. Trzeba to dostrzec i - jak Izraelici patrzyli na węża - popatrzeć na krzyż.
To konkret. W przeciwieństwie do pustych słów.