Pod wieczór, gdy już skończono codzienne zajęcia gospodarskie, gdy robiło się szaro...
Białe jest białe, czarne - czarne. A szare jest szare. Ale szare nie znaczy białe.
Z tą nadzieją nawet szara codzienność nabiera kolorów.
Szara codzienność… Komentarze do liturgii i modlitwa wiernych.
Z Jezusem świat przestaje jawić się, jako szary i mroczny, bo On – światło – go rozświetla.
Myślisz – znowu poniedziałek, znowu praca, znowu on… Znowu… To ochładza, niszczy, niekiedy wręcz zabija. Czasem brakuje takiej zwyczajnej, szarej nadziei…
Kościół dzisiaj uczy najtrudniejszej formy pamięci – cierpliwej, wiernej. Pamięci szarej, codziennej. Nie od święta, nie tylko o wybranych. Pamięci o Zmarłych.
Będziemy jednak oczekiwać, że gwiazda rozświetli niebo pod którym bywa nam szaro i pod którym często żyjemy w lęku, czasem w bezradności.
Przecież Bóg chce, abyśmy żyli na wzór Chrystusa, abyśmy w zwykłych, szarych okolicznościach malowali życie tęczowymi cnotami Jezusa. Oznacza to, że nasze zachowanie i nasza codzienna kultura powinny mieć rysy Chrystusa.
Za oknem ołowiane niebo, z którego sączą się drobne krople wody. Wszystko szare i ponure. Jakże wymownie brzmią dziś słowa świętego Jana: „Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności”.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?