Jego śmierć niczego nie kończy. Ciało Jezusa Chrystusa ma moc przemieniać całą rzeczywistość, by powróciła do stanu z momentu stworzenia.
W każdym więc momencie, gdy boli mnie serce, umysł, ciało, dokonują się te małe śmierci i – jeśli pozwolę – moje zmartwychwstanie.
Dzisiaj, w tym momencie i w każdej chwili życia słyszymy głos Tego, który nas szuka, który nas budzi. Gdzie jesteś?
Ta pieśń towarzyszyła mi od zawsze. Czyli od momentu, gdy zaczynałem rozumieć, w czym uczestniczę i co się wokół mnie dzieje.
Jezus może przyjść w każdej chwili i nieważny jest czas, ale to, czy będę na ten moment przygotowana. Jakie będzie moje serce?
Czego ja się boję? W jakiej sferze, w jakich momentach Boża obecność już mi nie wystarcza, Jego obietnice wydają się zbyt odległe?
Był taki moment w twoim życiu - kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu - kiedy niesiony na rękach swoich rodziców po raz pierwszy przekroczyłeś progi świątyni.
Nie muszę zasługiwać na Twoją miłość. Mam ją nieodwołalnie i na wieki od momentu, kiedy mnie stworzyłeś. Jestem „skazana” na Twoją czułość, dobroć.
Bóg prawdziwie chce zamieszkać między nami. Chce wejść w moje rodzinne relacje, chce towarzyszyć mi w pracy, w każdym momencie mego życia.
W trudnych momentach szukamy wsparcia najbliższych. Nie zawsze jednak jest to możliwe – albo kogoś akurat nie ma, albo nie jest w stanie nam pomóc.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.