Przez brudne okulary świat wygląda na brudniejszy niż jest w rzeczywistości.
Przeżyte parę dni temu zaskoczenie przypomina mi się, gdy czytam dzisiejsze czytania. Taki z nich bije pokój. Pokój, który jakby pozwalał wiedzieć więcej i szerzej. „Kto miłuje swego brata, ten trwa w światłości i nie może się potknąć” – głosi z mocą pokoju w sercu Apostoł Jan.
Jeśli nie, to może czas wybrać się po okulary?
Uczeń Jezusa patrzy na bliźniego przez okulary miłosierdzia.
Bogu nie zależy na tym, byśmy szli przez życie z różowymi okularami na nosie.
Gdyby tak dłużej nad tym pomyśleć i zdjąć różowe okulary podczas patrzenia we własne serce…
Czy Bóg nie mógłby sprawić, żebym nie musiał nosić okularów? Albo odpędzić chmury, które przyszły akurat w dzień, w którym zaplanowałem wycieczkę?
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...