Pragnienie jedności wydaje się być złudzeniem, marzeniem pięknoduchów...
Świat zróżnicowany, wielobarwny. Jego obserwacja skłania do przekonania, że jest zbudowany na przeciwieństwach, antagonizmach, wręcz może walczących ze sobą skrajnościach. Również świat chrześcijański. Od Pawła i od Apollosa. Wschodni i Zachodni. Potem jeszcze więcej i głębiej. Pragnienie jedności wydaje się być złudzeniem, marzeniem pięknoduchów, być może ucieczką przed utratą poczucia bezpieczeństwa. Mówienie o budującej jedność chrześcijan Eucharystii ociera się o śmieszność. Zwłaszcza gdy części z nich zarzuca się brak sukcesji i sakramentu święceń. Impas?
Dostrzegając trudność katechizm proponuje to samo, co zrobił Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy – modlitwę. „Im boleśniej dają się odczuć podziały Kościoła, które uniemożliwiają wspólne uczestnictwo w uczcie Pana, tym bardziej naglące są modlitwy zanoszone do Niego, by nastały dni pełnej jedności wszystkich wierzących” (KKK 1398). Ta modlitwa szczególnie mocno wybrzmiewa w pierwszej modlitwie eucharystycznej o tajemnicy pojednania. „Wejrzyj, Ojcze, na swoją rodzinę, która łączy się z Tobą w jedynej ofierze Jezusa Chrystusa i daj nam moc Ducha Świętego, abyśmy zwyciężywszy wszelkie podziały i niezgodę zostali złączeni w jedno ciało.”
Krokiem w kierunku pełnej jedności jest uznanie tego, co wspólne. Prawdziwości sakramentów w Kościele Wschodnim i głęboką wiarę w to, że wspólnoty powstałe w wyniku Reformacji „sprawując w świętej Uczcie pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, wyznają, że oznacza ona życie w łączności z Chrystusem i oczekują Jego chwalebnego przyjścia” (KKK 1399, 1400).
A w czym wyraża się jedność zgromadzonej wokół ołtarza wspólnoty parafialnej? Na jeden aspekt warto zwrócić uwagę. Zarówno instrukcja Eucharisticum misterium jak i Ogólne Wprowadzenie do Mszału Rzymskiego, podkreślają, że zewnętrznym wyrazem wewnętrznej jedności są wspólnie zanoszone modlitwy, śpiewy i postawy ciała. O ile z modlitwami (odpowiedzi i aklamację) radzimy sobie dość dobrze, ze śpiewem jeszcze też, o tyle ostatnie, czyli postawy ciała, już nastręczają nam pewne trudności. Uwarunkowane są kilkoma czynnikami. Po pierwsze nie zawsze wystarcza w świątyni miejsc siedzących. Po drugie zwyczaje liturgiczne parafii i diecezji różnią się od siebie. Wreszcie – i to jest najgroźniejsze – indywidualne upodobania biorą górę nad praktyką wspólnoty. Przed ostatnim przestrzega wspomniana instrukcja.
Co zatem robić, gdy gesty i postawy ciała różnią się od tych, przyjętych w moje wspólnocie parafialnej? Więcej, gdy niekiedy kłócą się z przepisami liturgicznymi i zdrowym rozsądkiem?
Odpowiedź jest prosta. Nie krzywić się, nie krytykować, nie podkreślać swojej inności, dostosować się do zwyczajów wspólnoty, w której uczestniczę w Eucharystii. Paradoks. Do tego nie trzeba wiary. Wystarczy pokora i głębokie przekonanie, że oto tu i teraz budujemy przez zewnętrzne znaki wewnętrzną jedność Ciała Chrystusa, którym jest Kościół.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |