Gorzkie Żale

IV Niedziela Wielkiego Postu

Świadkowie Męki Chrystusa

oprac. ks. Mateusz Pietruszka

Weronika

W czasie pasyjnych rozważań, obserwując postawy różnych świadków drogi krzyżowej Chrystusa, odkrywamy, w jaki sposób krzyż jest obecny w naszym życiu. Zauważamy, że chociaż nie jest to obecność łatwa, to konieczna, by stać się prawdziwym uczniem Jezusa i osiągnąć życie wieczne. Uczymy się zbliżać się do Chrystusa umęczonego oraz żyć według Jego miłości.

Dziś na Jezusowej drodze na Kalwarię spotykamy Weronikę. I choć w Ewangeliach nie znajdziemy o niej żadnej wzmianki, tradycja przekazuje, że ta dzielna niewiasta była obecna na drodze krzyżowej. Zbliżyła się do Chrystusa, by otrzeć Mu twarz, ulżyć w cierpieniu. Zrobiła to mimo rozkrzyczanego tłumu, żołnierzy rzymskich, którzy otaczali Jezusa. Zdobyła się na ten odważny czyn, aby pomóc, tak jak potrafiła, swemu Panu. Nie zrobili tego nawet Jego uczniowie. Otrzymała za to wielką nagrodę – odbicie twarzy Chrystusa na chuście.

Weronika uczy nas, że ten kto kocha, nie może mówić: „Ja przecież nic nie mogę zrobić; co ja poradzę, jestem za słaby”. Prawdziwa miłość znajdzie sposób, by pomóc, ulżyć w cierpieniu. Weronika tylko otarła Chrystusowi twarz, która za kilka chwil znów była ubrudzona potem, pyłem ulicznym, krwią. Czy nie wiedziała o tym?

Wiedziała, a to zrobiła. Bo oprócz pomocy fizycznej, widocznej, niosła jeszcze inną pomoc. Pokazała Chrystusowi, że jest przy Nim i chce mu pomóc tak, jak potrafi.

Każdy z nas ma taką chustę Weroniki. Są nią zdolności, którymi zostaliśmy obdarzeni przez Boga. I chociaż może niektórym z nas się wydaje, że nie otrzymał żadnych, bo nie potrafi pięknie malować, śpiewać, w sporcie też nie jest asem, nie zrobił szczególnej kariery zawodowej i nie jest na pierwszych stronach gazet, to każdy otrzymał czas oraz wolność działania. To jest właśnie nasza chusta, którą mamy służyć innym ludziom. Nie nośmy jej w kieszeni ładnie poskładanej, ale bezużytecznej. Tak robimy, gdy podejmując jakieś działanie zastanawiamy się: co ja z tego będę miał, czy to nie za wiele będzie mnie kosztowało, czy się opłaca? I rezygnujemy z działania, gdy nie jesteśmy pewni, że przyniesie nam ono opłacalny skutek.

Nie bójmy się spalać dla drugiego człowieka, nawet wtedy gdy wydaje się nam, że nasz trud nic nie da, bo nie widzimy natychmiastowych rezultatów naszego wysiłku. Weronika nie zrezygnowała, pomogła tak jak potrafiła. I wielką nagrodę otrzymała: portret Zbawiciela.

Imię Weronika; wywodzi się z greckiego: iere eikon - święte oblicze albo z łacińskiego: vera icon - prawdziwy obraz (oblicza Jezusa). Weronika otrzymała prawdziwy obraz Chrystusa, bo się do Niego zbliżyła. Zauważyła Chrystusa, który był obecny na jej drodze życia i wyszła Mu z pomocą. Nie wstydziła się Go. A ja - czy nie wstydzę się znaku krzyża? Przy kościele, na drodze… Czy krzyż jest obecny w moim domu i czy go jeszcze zauważam?

Aby poznać Boga, musimy - jak Weronika – zbliżyć się do niego. Nieraz, jak w przypadku naszej dzisiejszej bohaterki, będzie to spotkanie trudne, spotkanie z cierpieniem. Nie będzie łatwe, ale tylko to co cenne dużo nas kosztuje. Musimy, jak Weronika, schylić się i uklęknąć przed umęczonym Chrystusem obecnym w drugim człowieku. Czy pamiętasz o tym? Tylko tak będziemy mogli zrozumieć mękę naszego Pana – na kolanach. Musimy zatrzymać się, aby zobaczyć Chrystusa. Spotkanie to zaowocuje prawdziwym obliczem Chrystusa, ale już nie na chuście, lecz w naszych sercach. Jest to nagroda, której nikt nam nie odbierze.

Aby to się stało, potrzeba nam odwagi Weroniki. Ona odważyła się pomóc Chrystusowi, a ty - czy odważysz się pomóc bratu, który jest koło ciebie. Być może tak jak Chrystus nie ma już sił, by wołać o pomoc. To twoim zadaniem jest go dostrzec i pomóc tak, jak potrafisz. Nawet najmniejsza pomoc może sprawić, że ten ktoś będzie miał siłę pójść dalej w stronę Golgoty, krzyża, ale i Zmartwychwstania.

Po raz kolejny w naszych rozważaniach pojawia się temat odważnego przyznania się do Chrystusa. To jest bardzo ważne zadanie współczesnego chrześcijanina. Zadanie niełatwe.

Nie możemy się bać przyznać, że Chrystus jest naszym Bogiem, nie możemy bać się działać w duchu nauki płynącej z Ewangelii. Na naszej drodze nie staje wrogi tłum, zabraniający nam zbliżyć się do Jezusa, ale w nas samych często pojawia się bariera. Ona każe schować chustę Weroniki. Zostawić ją dla siebie, żeby przypadkiem się nie zbrudziła, nie zniszczyła. To chęć uniknięcia spotkania z krzyżem. Taka postawa przejawia się w usuwaniu, zakrywaniu znaku krzyża, ale jest to odzwierciedlenie stanu duszy. Duszy, która nie chce krzyża, bo go nie poznała, nie odkryła, że tylko przez krzyż przychodzi prawdziwe życie. Chrystus zapyta mnie, jak wygląda moja chusta... On nie chce jej ładnie poskładanej, ale takiej z odbitym wizerunkiem miłości.

Jak Weronika nie bójmy się obecności krzyża w naszym życiu i dawania siebie potrzebującym. Starajmy się pomagać innym w ich drodze, w ich niedostatkach. Tylko w ten sposób w naszych sercach jak na chuście Weroniki pojawi się prawdziwe oblicze Chrystusa. Ukrzyżowanego i zmartwychwstałego.

«« | « | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...