IV Niedziela Wielkiego Postu
Kazanie pasyjne 2015
ks. Piotr Alabrudziński
Poszukaj skojarzeń ze słowem „serce”. Jest czerwone, kojarzy się z miłością, zakochaniem, życiem. Jasne, nie trzeba nad tym nawet debatować. Ale czy serce może kojarzyć się ze zmartwychwstaniem?
Rozważając wezwania Litanii do Serca Pana Jezusa napotykamy również to, które zdaje się być mało logiczne. Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami. Jak mogę to rozumieć? Jak taki przymiot Serca Jezusa mogę odzwierciedlić w moim życiu? Zobaczmy…
Jezus był Człowiekiem. Jako Człowiek miał Serce, które biło, ale też podczas Męki zostało przebite, a zatem przestało bić. Skoro jednak zmartwychwstał, zaczęło bić na nowo. Nie wiem, nie spotkałem się jeszcze z biologicznym opisem tego wydarzenia – mogę się mylić, myśląc tak bardzo po ludzku. Było, przestało pełnić swoją funkcję i zaczęło powtórnie. Takie samo, ale już nie tak samo. Tyle jeśli chodzi o Życie i Zmartwychwstanie Jezusa.
W wezwaniu Litanii chodzi jednak o to, że Jego Serce jest życiem i zmartwychwstaniem NASZYM. Żyję – Jego Sercem. Zmartwychwstaję, zmartwychwstanę – Jego Sercem. Dwa etapy podobieństwa i rozumienia. Dwa tropy. Niezależnie od tego, którego szukasz, spójrz najpierw na siebie.
Czy wszystko w Tobie dzieje się systematycznie, krok po kroku? A może jednak etapami i skokami? Może pomiędzy niektórymi dniami, czy wydarzeniami, masz etapy przestoju, marazmu, obojętności? Jeśli tak – spójrz na Serce Jezusa…
A co z Twoją relacją z Nim? Dzień po dniu, krok za krokiem? Zawsze On – ten sam, taki sam. Poznawany, ale przecież dobrze znany?
Ostatnio na spotkaniu Kręgu Biblijnego rozważaliśmy z grupą Parafian fragment Rdz 22 – Akeda, albo w chrześcijańskiej nomenklaturze „Moria”. Fragment strasznie trudny, a przez to przełomowy. Nie tylko w historii Abrahama. Był dalej tym samym człowiekiem. Ale czy takim samym? Czy Bóg nie objawił mu się wtedy na nowo, w sposób, którego nie mógł wcześniej nawet przewidzieć? Czy nie spotkał wtedy Boga w doświadczeniu przebitego Serca, które umiera i musi umrzeć, żeby wkroczyć w nową formę życia? Czy nie doświadczył tego, co dziś możemy przez pryzmat Osoby Jezusa Chrystusa, określić mianem Jego Serca i własnej śmierci – czyli łącznika pomiędzy życiem i zmartwychwstaniem?
W Sercu Jezusa jest ukryte moje życie i moje zmartwychwstanie. Ukryte – czyli schowane. Obecne, ale nie na widocznym miejscu. Jest, ale niekończenie muszę od razu o tym wiedzieć. Nawiązując znów do historii Patriarchów – Bóg był tu, a ja o tym nie wiedziałem…
Mogę opisać, z mniejszym lub większym powodzeniem, moje życie. Mogę marzyć i wierzyć w moje zmartwychwstanie. Mogę wszystkiego tego szukać w Sercu Zbawiciela – ale nie w prosty sposób. Nie tylko, a wręcz wcale nie jako prostej konsekwencji moich czynów i modlitw. Najważniejsze rzeczy chyba nie dzieją się etapami, ale skokami. W najważniejsze momenty zwykle pewnie wbiegamy, z rozbiegu mijając to, co jest pomiędzy. Tak jak z rozbiegu w Sercu Jezusa mogę pominąć śmierć – skacząc z życia w zmartwychwstanie.
Dzisiejsze rozważanie i wezwanie Litanii uczy mnie Bożej nieprzewidywalności. Tego, że On nie jest książką, którą czytam strona po stronie. Czasem pewnie zasypiam nad niektórymi kartami i potrzebuję powiewu wiatru, żeby obudzić się dalej i zadziwić akcją. Że moje życie również nie zawsze jest tak przewidywalne. Że Bóg czasem oszczędza mi trudnych słów, ale przeprowadza przez trudne doświadczenia i trudny czas. Że… sam dokończ…
Co w związku z tym dziś zrobimy?
Weź znów kartkę i długopis. Dobrze, gdybyś miała/miał również pod ręką Pismo Święte w formie księgi. Spróbuj zrobić prywatny spis treści do Boga w Twoim życiu. W jakich rozdziałach byś Go ujęła/ujął? Nieważne, ile ich będzie, czy ile stron trwają. Zapisz to, o czym pomyślisz, i w co wierzysz. Potem naklej na pierwszej, lub ostatniej stronie. Tyle.
Aha – nie zapomnij zobaczyć, ile przeczytasz do Wielkanocy…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |