Sześć homilii
ks. Leszek Smoliński
Pan Jezus mówi w dzisiejszej Ewangelii: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki”. Obrazem Kościoła są pielgrzymi, których tylu w tych dniach zmierza do Pani Jasnogórskiej. Dzięki pątnikom uświadamiamy sobie, że wszyscy jesteśmy ludem pielgrzymującym, że tu na ziemi jesteśmy przechodniami. Tym, co stanowi wspólny mianownik Kościoła pielgrzymującego, jest niewątpliwie Eucharystia. Gdyby pielgrzymi nie uczestniczyli w codziennej Eucharystii, byliby tylko turystami. Gdyby chrześcijanie przestali spożywać „chleb żywy”, to by zapomnieli, że są w drodze do nieba i staliby się turystami doczesności.
Istotą sakramentu Eucharystii jest zjednoczenie się z Bogiem i to Trójjedynym. Dobrze rozumiał to św. Jan Paweł II każdy dzień, pielgrzymkę czy uroczystości koncentrował i prowadził do Ofiary Eucharystycznej, która jest szczytem życia wiary. I nie ma w tym nic dziwnego, że chce się iść i brać z tego stołu Dar, który mnie przerasta; iść jak najczęściej. Ojciec Leon Knabit zauważa: „Przystępując regularnie do Komunii, można popaść w rutynę. Ale czy nie jest prawdą, iż ten, kto się systematycznie odżywia, jest w lepszej kondycji od tego, kto sięga po pokarm sporadycznie?”. Oprócz tego, bardzo fizycznego, argumentu istnieje o wiele ważniejszy. Znajdujemy go w ewangelii Jana: „Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was”.
Jak zatem winna być nasza postawa? Spróbujmy spojrzeć na jedno z świadectw z książki pt.: „Dlaczego chodzę..., Dlaczego nie chodzę... do Kościoła?”: „Podobno człowieka od małpy odróżnia poczucie odpowiedzialności. Dzisiaj już nie wiem, kiedy w ramach tej odpowiedzialności poczułem, że powinienem podziękować Komuś, chociaż jednogodzinnym uczestnictwem w niedzielnej Mszy świętej za otrzymaną cotygodniową porcję 168 godzin podarowanych mi przez Kogoś. (...) odpowiadając na tę ankietę, szukając powodów chodzenia do kościoła, czuję się, jakby mi kazano znaleźć powód do oddychania... Czy ktoś potrafiłby opisać, dlaczego oddycha?
Jeśli zapraszają mnie na ślub, to idę. A tu, w kościele czeka na mnie coś więcej niż para młoda i zastawione stoły... czeka Ktoś. Ilu rezygnuje z pójścia na ślub lub wesele? Na pewno nie 80 % zaproszonych. A tylu mniej więcej nie chodzi do Kościoła w dużych miastach.
[…] Zdarza się też ktoś taki, który „wierzy”, ale nie ma czasu iść do kościoła? A ma czas zjeść obiad? Ma! Coś podobnego odkryłem, gdy usprawiedliwiałem się z braku czasu na modlitwy poranne. Ustaliłem sam sobie, że mogę zjeść śniadanie dopiero po odmówieniu tych modlitw – i raptem okazało się, ze czas się znalazł. Nie sądzę, żeby się dało rozpowszechnić w Polsce „technikę” niejedzenia niedzielnego obiadu, jeśli nie było się przedtem na niedzielnej Mszy świętej...”.
„Chrystus Pan karmi nas swoim świętym Ciałem”, które umacnia nas na drogach naszego ziemskiego życia. Natomiast wspólnota, którą tworzymy z Jezusem, pozwala nam już tu na ziemi odczuwać przedsmak nieba. Skoro karmimy się chlebem z nieba, sami mamy otwierać oczy, by widzieć, gdzie i jak możemy być potrzebni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |