Zazwyczaj podkreślamy fizyczny, zewnętrzny wymiar ofiary Chrystusa. Opuszczenie, sąd, biczowanie, korona cierniowa, krzyż, śmierć. Tymczasem walka nie toczy się o zwycięstwo nad cierpieniem. Na polu bitwy rozgrywa się pojedynek między ludzkim „ja” i boskim „Ty”. Między naznaczonym egoizmem człowieczeństwem i bezgraniczną miłością, dającą bez reszty siebie. Między „według woli mojej” i „według woli Twojej”. Zwycięstwo boskiego „Ty”, bezgranicznej miłości, „według woli Twojej”, uświęca nas raz na zawsze.
Uświęca, ale nie czyni automatycznie świętymi. Żyjący w swoim Ciele Chrystus każdego dnia stawia nas w sytuacji wyboru między egoizmem a miłością, między wolą swoją i wolą Ojca. Uświęca znaczy czyni nas zdolnymi do wybrania miłości, wybrania woli Ojca. Ale nie podejmuje za nas decyzji. Wybór między byciem Jego matką i bratem a byciem dzieckiem świata należy do nas. Do nas również będzie należało spożywanie owoców wyboru: goryczy pogrążania się w egoizmie lub radości doświadczania miłości Ojca. Bo Jego wola jest czystą miłością.
Ja pokażę. Ale co? Wielkie dzieła to raczej nie wynik ludzkiego wysiłku, ale Bożej laski.
Bóg okazuje cierpliwość, nie jest pamiętliwy ani mściwy i nie męczy się przebaczeniem.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.