Na wieki, gdyż jak śmierć potężna jest miłość do końca i bez końca.
Przez sprawiedliwość okazaną gdy jedyny Sprawiedliwy wydał się w nasze ręce jako okup za nasze grzechy.
Przez prawo wyryte w głębi naszych serc.
Przez miłość pewniejszą niż miłość ojca i matki, potężniejszą od gór odwiecznych.
Przez miłosierdzie wydobywające z dołu zagłady, z błotnego grzęzawiska.
Ona, czyli ja. Oblubienica przyodziana w szatę wzorzystą. Wprowadzona do królewskiego pałacu z pola, na którym pały się świnie. Przy śpiewie aniołów, radujących się z jednego odnalezionego.
Ja pokażę. Ale co? Wielkie dzieła to raczej nie wynik ludzkiego wysiłku, ale Bożej laski.
Dodaj swój komentarz »