Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukujesz w serwisie liturgia.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Nasze pomysły nie zawsze są trafne, to standard, ponieważ w naszej naturze leży błądzenie, szukanie drogi, szukanie podpowiedzi, Salomonowego wyjścia, czyli takiej opcji, która nam pozwoli wyjść obronną ręką, bez uszczerbku własnej dumy, własnego ego. Szukając opcji, nie zawsze słuchamy korzystnych dla nas podpowiedzi, lecz zdajemy się na przypadkowy wybór.
Być jak Samarytanin, czy być postrzeganym jak Samarytanin? Są takie przestrzenie których nie widzimy, ale czujemy wewnętrznie i wtedy przychodzi zrozumienie.
Każdy z nas propaguje inną formę odpoczynku, jedni czynną, poprzez bieganie, chodzenie, zwiedzanie, a czasami poprzez pracę. Inni zaś, preferują odpoczynek bierny, przy książce, przed telewizorem – chociaż to w letnie dni i wieczory, zdumiewa – poprzez leżakowanie, smażenie się w słońcu. To zrozumiałe, w końcu jesteśmy różni, a identyczność nie jest u nas domeną.
Jedna z profesji najstarszych w świecie, to handel. To właśnie dzięki niej, rozwijały się społeczeństwa, kultura, powstawały osady, wioski, a w następstwie miasta. Tak między innymi powstał tzw. bursztynowy szlak. Powstawały miasta warowne, dzięki niemu docierały do nas egzotyczne rośliny, przyprawy, zaś nasza sól, zwana była ówcześnie złotem handlowym.
Odwieczny problem każdego z nas: jak żyć, jak być, jak egzystować? Życie, które nam dano, mamy przejść w radości, czy smutku, w biedzie, czy dostatku? Rzadko widzimy opcję pośrednią, taką, która pozawala nam żyć z radościami i smutkami, z opcjami pozwalającymi na spokojne życie, bez nad wyraz widowiskowych dóbr, ale też bez włosiennicy na grzbiecie.
W zasadzie w naszym życiu, praktycznie od urodzenia po odejście, cały czas mamy do czynienia z pracą. Początkowo, w pierwszych miesiącach i latach życia, praca nasza polega na nauce poprzez zabawę, ale jak już pójdziemy do przedszkola, to zaczyna się nam „droga pod górkę”. I tak już do końca życia.
15 sierpnia – dzień szczególny w naszym kraju, bo i powód szczególny. Święto kościelne i państwowe związane z uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (w tradycji polskiej zwane świętem Matki Boskiej Zielnej) oraz rocznicą Cudu nad Wisłą (od niedawna Święto Wojska Polskiego). Dzień ten po wielu latach przerwy jest znowu dniem wolnym od pracy, ale tego nie rozpatrujemy już w kategoriach cudu – zawdzięczamy to zmianie ustroju. Od 2007 roku 15 sierpnia jest także dniem, w którym obowiązuje zakaz handlu.
Nade wszystko – święty spokój. To dewiza przyświecająca dużej części naszej społeczności trwającej w marazmie codziennego życia. Święty spokój można osiągnąć, nie wychylając się poza ściśle określone ramy. Nie wybiegać przed innych, ale również nie być na szarym końcu. Środek to opcja pasująca praktycznie wszystkim, a ci, którzy pokażą troszeczkę więcej, lepiej, ciekawiej są już na językach innych, odstają od większości i nie są akceptowani.
Według jakiego kryterium oceniamy ludzi? Według kryterium wzrostu, wiedzy, zachowania, czynów? Wiadomo, że jedni są wysocy, inni niskiego wzrostu, jedni zdolni do wielkich rzeczy, inni do przeżywania następujących po sobie dni w sposób cichy i skromny. Jedni ciągle oczekują bodźców i aplauzu, inni zaś unikają jakiegokolwiek rozgłosu. Ale najwięcej jest tych stojących w środku, maszerujących w rytmie narzuconym przez tłum, nie wystających ponad tłum, ale też nie odstających od niego.
Przynależność to zasada funkcjonowania i stylu bycia w naszym społeczeństwie. Jedni afiszują się przynależnością do jakiejś frakcji politycznej, inni do grupy zawodowej, jeszcze inni gromadzą się w klubach kibiców. Każde z tych ugrupowań ma swoje zasady, statuty bądź wzorce zachowań, co wcale nie oznacza, że między członkami poszczególnych ugrupowań nie dochodzi do starć, kontrowersji, a nawet konfliktów. Mimo to wartością nadrzędną jest przynależność.
Nie jest prawdą, że idą dla prezentów. Idą, bo kochają Jezusa. Pragną z Nim przyjaźni. To dorośli później coś psują...