Odwaga życia
W Adwencie spotykamy ludzi odważnych. Najwyraźniejszym przykładem prorockiej odwagi jest Jan Chrzciciel, który mówił do tłumów: „Plemię żmijowe, kto wam pokazał, jak uciec przed nadchodzącym gniewem? Wydajcie więc owoce godne nawrócenia”. Izajasz podobnie przestrzega, że „już siekiera jest do korzenia przyłożona”.
Pieśni adwentowe mówią o „konieczności nawrócenia”. I także trzeba sporo odwagi, by powiedzieć prawdę o swoim życiu.
Cz. Miłosz powiedział tak: „Nie przypuszczałem, że przyjdzie mi żyć w czasach, kiedy Pan Bóg najdotkliwiej upokorzy ludzi, pozwoliwszy im działać tak, jak tego tylko zapragną”.
Im większa jest presja niechrześcijańska, tym w większej cenie jest odważne świadectwo ewangelizacyjne. Dlatego trzeba nam nowej odwagi w wypowiadaniu myśli, odwagi w obronie Kościoła i w szlachetnym postępowaniu, kiedy inni gorszą. Odwaga jest siłą ducha, która uzdalnia człowieka do pokonywania trudności na drodze dobra. Jak to pisał A. Mickiewicz:
„Tak, im kto wyżej stąpił, w większy trud się wprzęga,
I tem się nawet zniża, że wyżej nie sięga”.
Ileż tych trudności w życiu wypada nam pokonywać? Któż to zliczy? Kto to wypowie do końca?
Pokonywać trudnościLudzie dużo mówią o trudnościach. Wielu z dnia na dzień potrafi pokonywać piętrzące się problemy. Mając to na uwadze, tak pisał kiedyś sławny konwertyta G. Papini: „Przed moim nawróceniem nisko ceniłem ludzi: lubieżni, pożądliwi, dzicy. Myślałem sobie: niech więc się mordują między sobą, skoro Pan Bóg nie chce ich zniszczyć piorunami! I co widzę? Widzę niezłomnie odważnego Boga. On to właśnie, pomimo niewierności ludzkich, daje ludziom swego Syna. Odwaga jest bowiem jakąś odmianą wierności. Dobrej wierności. Stąd najbardziej wierny człowiekowi jest sam Bóg. W tajemnicy Bożego Narodzenia Bóg objawia swą wierność biednemu człowiekowi. Nic ludziom dotąd nie pomagało. W końcu zsyła na ziemię Syna. Wiemy, co ludzie z Nim zrobią. Oplują, zdradzą, zeszpecą, a w końcu ukrzyżują. Ale pozostaną na tyle zaślepieni i ciemni, że nie potrafią przewidzieć, iż On zmartwychwstanie. I zmartwychwstał. I dał mi przez to najsilniejszy argument, dlaczego odważnie nam dawać dzisiaj o Nim świadectwo pośród tego pokolenia”.
Moc w słabości się doskonaliW etyce adwentowej w XIX wieku szeroko zastanawiano się nad tym, jakie są granice ludzkiej wytrzymałości. Jeden z poetów, biorąc udział w dyskusji napisał tak: „Szaleńcy i młodzi gadają, że człowiek wszystko może. Nie wiedzą, że to jest błąd. A skoro tak się sprawy mają, to trzeba nam przemyśleć nasze słabości”. Nie jest to jednak sprawa nowa. Od dawna bowiem wiadomo, że „moc w słabości się doskonali”. Istnieje też taka odmiana słabości, która pospolicie zwie się tchórzostwem, koniunkturalnością, wybieraniem tego, co łatwiejsze i wygodne. Jest to grzech przeciwko odwadze. Różnie się też przejawia. Przejawia się najczęściej osobistą zdradą przekonań (a jest to możliwe także i dziś!). Objawia się tym, że niejeden udaje, iż nie widzi, że w życiu jest źle. Jest też bardzo bolesne wtedy, gdy ludzie nie biorą i nie chcą wziąć do końca odpowiedzialności za swoje czyny i decyzje. Przede wszystkim za te złe. A są to często sprawy niebanalne, tchórzliwie skrywane i rozgrzeszane konflikty, zawinione tragedie rodzinne, oszustwa, deprawowanie dzieci i młodzieży. Są bowiem tacy ludzie „bez zasad”, którzy w każdym czasie potrafią się świetnie urządzić za cenę pochlebstwa i budowania - jak się to mówi modnie - „nowych związków”. Trzeba jednak zapytać: kto zapłaci za krzywdy tym matkom samotnie wychowującym dzieci? Kto ma objąć troską tych, którym pycha, chciwość i nienawiść zabrały na zawsze miłość i spokój?
Wierzyć nadziei wbrew nadzieiAdwent jest czasem nie tylko wytężonych zakupów i świętowania przed świętami. Jest to czas stawiania pytań. Raz po raz rodzi się w naszym życiu pytanie: „czy można żyć bez nadziei i bez związanej z nią odwagi? Odpowiedź jest jedna: tak żyć nie można. I trzeba nieustannie szukać takiego fundamentu, na którym można budować coś trwałego, sięgającego w wieczność. Dlatego tak często podziwiamy ludzi za ich heroiczne decyzje i ogromny trud, jaki znoszą. W życiu każdego przychodzi chwila, kiedy trzeba heroicznych decyzji i czynów.
G. Papini, mówiąc o cierpliwości i odwadze godnej świadectwa ewangelicznego, pisał o róży. Mówił, że róża pochodzi od Boga, ale jednocześnie wyrasta z ziemi. Pisał tak: „Powiem jeszcze, że dla mnie najważniejszą sprawą jest dźwiganie ciężarów tego świata. Pragnę widzieć świat uporządkowanym, tak żeby każda istota miała na nim właściwe miejsce, siedzibę i powołanie, żeby każdy, wspierając się na każdym, stanowił z kolei oparcie dla innych. Żeby posłuszeństwo, będąc w nas obecnością Pana, opierało się na prawdziwej wolności. Mówi się, że pośród nas nie istnieje świat »czysto ewangeliczny«. A ja wiem na pewno, że nie można sobie nawet wyobrazić »świata bez Ewangelii”. Dlatego błogosławiony jest ten, kto się z tego nie zgorszy«.