Kto idzie drogą miłości, nie może ani błądzić, ani się lękać. Ona kieruje, ona chroni, ona prowadzi.
Wczoraj święciliśmy doczesne narodzenie naszego wiecznego Króla, dziś obchodzimy chwalebną męką Jego bojownika. Wczoraj bowiem nasz Król, przybrany we wspaniałą szatę ciała, wyszedłszy z dziewiczego łona, raczył nawiedzić świat, dziś bojownik, wyszedłszy z namiotu ciała, z triumfem dostał się do nieba. Tamten, z zachowaniem majestatu wiekuistego Bóstwa, przyjąwszy służebny pas ciała, wstąpił na plac boju tego świata, aby walczyć, ten złożywszy znikome szaty ciała, wstąpił do pałacu niebiańskiego, aby w nim królować na wieki. Tamten zstąpił przyodziany w ciało, ten wstąpił uwieńczony krwią. Ten wstąpił ukamienowany przez Żydów, ponieważ Tamten zstąpił ku radości aniołów. Wczoraj święci aniołowie radośnie śpiewali „Chwała na wysokości Bogu" (Łk 2, 14), dziś Szczepana przyjęli do swego grona. Wczoraj Pan wyszedł z łona Dziewicy, dziś sługa wyszedł z więzienia ciała. Wczoraj Chrystus — za nas — owinięty był w pieluszki, dziś Szczepan jest przez Niego przybrany w szatę nieśmiertelności. Wczoraj ciasny żłobek nosił Chrystusa-dziecię, dziś niezmierzone niebo przyjęło triumfującego Szczepana. Sam Pan zstąpił, aby wynieść wielu; upokorzył się nasz Król, aby wynieść swych żołnierzy. Ten bowiem, który swemu ciału przygotował łono Dziewicy, Ten też swoi emu męczennikowi raczył przygotować niebo...
Miłość więc, która Chrystusa z nieba sprowadziła na ziemie, wyniosła Szczepana z ziemi do nieba. Miłość, która dopiero co objawiła się w Królu, zajaśniała następnie w żołnierzu. O przedziwna wszędzie potęgo Zbawiciela! O łasko Odkupiciela, któraś nieustannie winna być głoszona! Okazał w Matce cud wiecznego dziewictwa, w męczenniku zaś znak niezwyciężonej miłości. Nienaruszona niewinność pozostała w Dziewicy, niepokalana cnota miłości została w męczenniku. Jak w Matce Pana dziewiczość nie mogła być naruszona, tak i w duchu męczennika miłości dla Chrystusa nie zdołał pokonać tak wielki hufiec rozwścieczonych wrogów. Szczepan wiec, aby zasłużyć na koronę związaną z jego imieniem, miał miłość jako oręż i nim wszędzie zwyciężał. Z miłości ku Bogu nie uległ srożącym się Żydom, z miłości dla bliźniego orędował za tymi, którzy go kamienowali. Z miłości ganił błądzących, aby się poprawili, z miłości modlił się za obrzucających go kamieniami, aby nie zostali ukarani. Wzmocniony cnotą miłości, zwyciężył okrutną złość Szawła i zasłużył sobie na to, by ten, który na ziemi był Jego prześladowcą, stał się Jego towarzyszem. Jego święta i niezmordowana miłość pragnęła modlitwą poszukać tych, których upomnienia nie zdołały nawrócić. Nie należy jednak, bracia, mniemać, iż Szczepan wtedy miłował nieprzyjaciół, gdy za nich się modlił, a nie kochał ich wtedy, gdy wyrzucał im niewiarę. Dalekie to od duszy męczennika śpieszącego do niebieskiego pałacu. Owa bowiem święta miłość zachowywała w modlitwie nienaruszoną cierpliwość, która przy upominaniu wykazywała surowość. Toteż jego łagodność zasługiwała na wysłuchanie (modlitwy, gdyż jego surowość przy karceniu nie była pozbawiona miłości. Tak więc błogosławiony Szczepan zachowywał miłość, czy się modlił, czy karcił, gdyż w jednym i w drugim szukał zbawienia błądzących i jego święta modlitwa świadczyła, iż owo karcenie nie pochodziło z nienawiści, lecz z miłości.
Tak postępując, błogosławiony męczennik zostawił niezmiernie pożyteczny przykład zarówno tym, którzy byli jego świadkami, jak i potomnym. Pokazał bowiem, że podwójna gorliwość powinna cechować kościelnego włodarza. Dla poprawienia błędów jakiegoś grzesznika nie powinno zabraknąć ustnej nagany, a za niego powinna się wznosić do Boga błagalna modlitwa, aby ten, kto źle uczynił, zawstydził się swymi złymi czynami, a od Boga został wsparty modlitwą. I tak miłość w ustach okaże sprawiedliwość dla poprawy błądzącego, a w sercu zachowa cierpliwość, aby z uczuciem czystej miłości modlić się za tego, który błądzi...
Pobudzeni więc miłością Chrystusa, zachęcamy dobrych, aby wytrwali w dobrym, a złych karcili, aby od zła odstąpili, tym więcej, iż owi dwaj święci dają nam zbawienną wskazówkę, aby jeśli kto jest dobry, naśladował wytrwałość miłości w Szczepanie, a kto jest zły, naśladował przykład nawrócenia w Pawle. Kto jest dobry, niech będzie sprawiedliwy do końca, kto zaś jest zły, niechaj jak najprędzej odstąpi od swej niegodziwości, niech zuchwałe przeświadczenie o swej sprawiedliwości nie czyni dobrego niedbałym, ani też zły, myśląc o swych występkach, niech nie rozpacza, lecz tamten niechaj mocno trzyma się dobra, tan zaś zło niech opuści jak najrychlej. Niech dobry sią lęka, aby nie upadł, zły niech się stara, żeby powstał. Kto więc jest zły, 'niech wraz ze swą złością padnie razem z Szawłem, aby razem z nim do dobrego został podniesiony, ponieważ i on upadł jako zły, a podniósł się jako dobry. Upadł jako niegodny, a podniósł się jako sprawiedliwy. Upadł jako zapamiętały prześladowca, podniósł się jako prawdziwy kaznodzieja. Padając, bezbożny utracił światło ciała, powstając, usprawiedliwiony otrzymał światło serca. Złączył się więc ze Szczepanem, z wilka stał się owcą. A oto teraz Paweł razem ze Szczepanem się cieszy, razem ze Szczepanem używa chwały Chrystusa, razem ze Szczepanem króluje. Tam, gdzie Szczepan wyprzedził Pawła, przez niego ukamienowany, tam w ślad za nim podążył Paweł, wsparty modlitwami Szczepana.
Jakież to prawdziwe życie, bracia moi, w którym Paweł nie wstydzi się z powodu zabicia Szczepana, a Szczepan cieszy się towarzystwem Pawła, ponieważ miłość w obu się raduje. Miłość bowiem w Szczepanie zwyciężyła srogość Żydów, miłość w Pawle okryła mnóstwo grzechów, miłość w obu zasłużyła również na posiadanie Królestwa niebios. Miłość więc jest źródłem i początkiem wszelkich dóbr, znakomitą obroną, jest drogą, która wiedzie do nieba. Kto idzie drogą miłości, nie może ani błądzić, ani się lękać. Ona kieruje, ona chroni, ona prowadzi. Toteż, bracia, ponieważ Chrystus ustanowił drabinę miłości, po której każdy chrześcijanin może wstępować do nieba, z całą mocą zachowujcie czystą miłość, wzajemnie ją sobie ukazujcie i czyniąc w niej postępy, wstępujcie coraz wyżej. Spełniajcie gorliwie dobre uczynki, abyście mogli osiągnąć nagrodę wieczną, wsparci łaską Zbawiciela, który żyje i króluje na wieki wieków.
Św. Fulgencjusz z Ruspe - urodził się około 465 roku w Telepte w Afryce Północnej. Pochodził ze słynnej afrykańskiej rodziny. Odebrał staranne wykształcenie. W 500 roku odbył pielgrzymkę do grobu świętych Apostołów i wstąpił do klasztoru, co było jego marzeniem. Jednak wbrew swojej woli został około 507 r. biskupem diecezji Ruspe koło Kartaginy. Wiódł teologiczne spory z arianami. Wskutek ich intryg został wygnany wraz z trzystoma biskupami przez króla Wandali Trazymunda. Udał się na Sardynię, gdzie napisał swoje najważniejsze dzieła, zajmujące się tematyką polemiczną. Przeniósł tam również relikwie św. Augustyna. W 523 r. w wyniku łaski następcy Trazymunda Hilderyka powrócił do swojej diecezji. Zmarł w 532/533 r. w Ruspe. (Kajetan Rajski)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |