Gdy drugi człowiek przestaje być dla nas tajemnicą, pojawia się znudzenie jego obecnością.
To właśnie z nim kojarzą się wszystkie spotkania. Stół jest niezbędnym elementem każdego domu. Wprawdzie czasami zastępowany jest ławą, jakimś niskim stoliczkiem, pasującym do kanap, jednak i ich przeznaczeniem jest przede wszystkim umożliwienie człowiekowi jedzenia czy picia.
Bo stół przede wszystkim pomaga w karmieniu. Na nim kładzie się nakrycia i półmiski z potrawami. Od zarania dziejów stół, a raczej kryjący się za nim posiłek, gromadził ludzi i sprawiał, że byli razem. I dzisiaj, gdy pojawi się gość, zaprasza się go do stołu i częstuje, choćby szklanką herbaty.
Wszyscy dzisiaj wiedzą, jak ważne jest to, co się je. Gospodynie wertują przepisy, by poznać jak najzdrowszy i najsmaczniejszy sposób żywienia rodziny. W ten sposób również okazuje się miłość najbliższym. Troska o czyjeś zdrowie jest pięknym przykładem tej miłości.
Ale czasem człowiekowi grozi zatrzymanie się tylko na tym fizycznym aspekcie jedzenia. A przecież jest jeszcze aspekt psychologiczny i duchowy, o którym warto pamiętać.
Wiele tomów napisano o tym, jak ważne jest nie tylko przygotowanie zdrowego posiłku, ale i podanie go w sposób piękny, sprawiający radość oczom. Czym innym będzie wypicie herbaty w wyszczerbionym kubku na skraju zagraconego stołu, a czym innym w pięknej filiżance, postawionej na haftowanej serwetce na uprzątniętym stole, na którym na środku królują kwiaty w wazonie. Inna będzie jakość tego czasu picia herbaty i nawet nieświadomie człowiek będzie później tęsknił za dodatkowym wytchnieniem, jakie daje piękno i brak chaosu.
Najważniejszy zawsze jednak będzie człowiek, który zasiada obok. Nawet najpyszniejsze danie, najpiękniej przystrojony stół nie są w stanie sprawić, że mąż będzie czuł się dobrze, siedząc z żoną, z którą nie ma dobrej, serdecznej i czułej relacji.
To w więzi między małżonkami jest Bóg, dlatego gdy nie ma tej więzi lub gdy w jakikolwiek sposób jest ona nadszarpnięta, w sercu małżonków nie będzie pokoju i radości.
Nasz Bóg jest Jeden w Trzech Osobach. Są One w nieustannej relacji wobec siebie: Ojciec wobec Syna, Syn wobec Ojca, Ojciec i Syn wobec Ducha Świętego, a Duch Święty wobec Ojca i Syna. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boga, jest szczęśliwy tylko wówczas, gdy pozostaje w dobrej i pięknej relacji z drugim człowiekiem. Małżeństwo, jako wspólnota stworzona na początku przez Boga, jest tego najlepszym przykładem. Dlatego tak ważne jest, by pielęgnować wspólne zasiadanie wokół stołu. Dbać nie tylko o wymiar praktyczny tej relacji, ale psychiczny i duchowy.
Stół może stać się świadkiem wzajemnego pojednania, gdy małżonkowie postanawiają nie zasiadać przy nim, dopóki się nie przeproszą i wzajemnie sobie nie wybaczą. Przeprosiny i wybaczenie to najpiękniejszy prezent, jaki kochający się ludzie mogą sobie nieustannie ofiarowywać.
Stół może również stać się miejscem duchowego spotkania małżeństwa i rodziny, gdy przy postawionej na nim świecy i ikonie Świętej Rodziny domownicy gromadzą się na czytaniu Pisma Świętego, odmawianiu różańca czy na innej modlitwie.
Stół może również pomóc w takim przeżywaniu spotkania z najbliższymi, jakby byli to dawno niewidziani goście. Bo często pojawia się w małżeństwie i rodzinie ogromnie niebezpieczna pokusa myślenia, że wszystko już o sobie wiemy i że drugi człowiek nie jest już dla nas żadną tajemnicą (zwłaszcza żona wie wszystko o mężu, albo rodzice o dzieciach). Dlatego coraz mniej uważnie słuchamy siebie nawzajem, coraz rzadziej pozwalamy drugiemu mówić o jego pragnieniach, uczuciach, oczekiwaniach.
Rozmowy sprowadzają się wyłącznie do spraw przyziemnych. Takie rozmowy są ogromnie istotne z praktycznego punktu wspólnego życia, ale nigdy nie zastąpią chwil, w których czujemy się wysłuchani, przyjęci, w których doświadczamy tego, że nasza obecność kogoś po prostu cieszy i uszczęśliwia.
Gdy drugi człowiek przestaje być najbardziej wytęsknionym gościem, przestajemy cieszyć się z jego obecności. Gdy drugi człowiek przestaje być dla nas tajemnicą, pojawia się znudzenie jego obecnością.
W Ewangelii podano tylko jeden moment, w którym Maryja i Jezus byli razem podczas uczty, a i wtedy zajęci byli ratowaniem młodych małżonków przed „wpadką” w oczach rodziny.
Patrząc jednak na całą działalność Jezusa widać, jak ważne dla Niego było spotkanie się z drugim człowiekiem przy stole, na uczcie. Jezus szedł do wszystkich, którzy Go zapraszali. Nigdy nie odmówił spotkania, z których większość odbywała się w czyimś domu, za stołem.
Jezus troszczył się również o posiłek dla uczniów po swoim zmartwychwstaniu. To pokazuje, że nie była Mu obca troska o sprawy przyziemne, cielesne, ale jako dopełnienie tego spotkania przy stole wskazał również, że „nie samym chlebem żyje człowiek” (Mt 4,4).
Jezusa ukształtował Jego dom rodzinny i ludzie, z którymi się spotykał. Dlatego w Jego zachowaniu można dostrzec radość, z jaką Święta Rodzina spotykała się na posiłkach, podczas których dzieliła się tym, co wydarzyło się w życiu każdego Jej członka.
To z domu rodzinnego Jezus wyniósł zatroskanie Maryi o sprawy codzienności i serdeczność Józefa wobec wszystkich, z którymi się później przy stole spotykał. Także wobec faryzeuszów i saduceuszów, celników i grzeszników.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |