Krzyż jaśnieje, a obok niego stają świadkowie, którzy powtarzają: „Pan zmartwychwstał. Alleluja!”. Oto jak wyglądała rezurekcja w świętym średniowieczu.
Średniowieczny obchód Wielkanocy, opisany w Pontyfikale Płockim z XII wieku, może być dla nas, przyzwyczajonych do bogactwa ceremonii Wigilii Paschalnej, do bicia dzwonów i procesji rezurekcyjnej, nieco zaskakujący...
Inny grób
Wtedy w Płocku, w stolicy władców Polski, i w katedrze, „najznamienitszej pośród katedr piastowskich”, oczywiście, rozlegało się radosne: „Alleluja!” , rozdzwaniały się dzwony i czuć było wszędzie radość ze zwycięstwa Chrystusa nad śmiercią. Już wtedy także w świątyniach wznoszono grób Pański, najczęściej w postaci namiotów z kosztownych tkanin. W tym mazowieckim grobie nie stawiano jednak monstrancji! Przenoszono natomiast do niego procesyjnie w Wielki Piątek i ustawiano krzyż, okryty wielką, lnianą chustą.
Procesja miała zrazu postać orszaku pogrzebowego i chyba nie uczestniczyli w niej świeccy – nieobecność ta, jak się wydaje, miała nawiązywać do pochowania Chrystusa przez wąskie grono przyjaciół. Nie było też świec, kadzideł, ozdób... Kościół upamiętniał w ten sposób opuszczenie Chrystusa w godzinie Jego męki i skromny charakter Jego pogrzebu. Niesionemu do grobu krzyżowi towarzyszył tylko śpiew smutnych wersetów proroka Izajasza.
W Wielką Sobotę od rana ozdabiano pięknie katedrę, poświęcano – także rano – ogień, paschał i wodę, sprawowano chrzest i bierzmowanie. Nie śpiewano jednak jeszcze radosnego: „Alleluja!” To rozlegało się dopiero wcześnie rano w Wielkanoc podczas Rezurekcji. Znowu innej od naszej. A jednak wspaniale oddającej, „odgrywającej” – chciałoby się napisać – tę samą Tajemnicę. Tajemnicę zmartwychwstania, odnowienia wszechświata i życia...
Idź przed jutrznią do kościoła...
A zatem w Wielkanoc wcześnie rano, „jeśli pragnie się – poucza Pontyfikał – przez cześć dla Męki Pańskiej nawiedzić grób, należy iść przed jutrznią do kościoła i po wejściu do grobu zdjąć z krzyża okrywającą go chustę”. Chodzi z pewnością o duchownych, bo tylko oni mogli dokonywać podobnych czynności. Śpiewano przy tym łacińską pieśń: Cum rex gloriae („Kiedy król chwały, Chrystus zstąpił do podziemia, aby zwyciężyć i anielskiemu chórowi przed swoim obliczem kazał zdjąć piekielne bramy, lud świętych, przez śmierć uwięzionych, zawołał smutnym głosem: Przybyłeś upragniony, którego wyczekiwaliśmy w ciemnościach, abyś wyprowadził tej nocy zakutych w kajdany z więzienia. Ciebie nasze wzywały westchnienia, Twej pomocy wzywali przepojeni bólem, Ty stałeś się nadzieją zrozpaczonych, wielką pociechą w cierpieniu. Alleluja!”). Sławiono w ten sposób tajemnicę zstąpienia do otchłani, w której zwłaszcza w Kościołach Wschodu widziano już akt Zmartwychwstałego, wyprowadzającego z otchłani, z „piekieł” prarodziców Adama i Ewę oraz patriarchów.
Choć Kościół nie wiedział i nie wie, jak wyglądała noc paschalna – Ewangelie nie opisują samego zmartwychwstania – znał jednak jego mistyczną głębię i znaczenie. Tę wiedzę wyrażał towarzyszący wyniesieniu krzyża z grobu śpiew, który przedstawiał uczucia dusz oczekujących wybawienia z otchłani. Budzące współczucie położenie „zakutych w kajdany” skończyło się wraz ze zmartwychwstaniem. I dlatego to tutaj o rezurekcyjnym poranku wybrzmiewało pierwsze, radosne „Alleluja!”.
Biegnij do grobu, a uwierzysz
Po przeniesieniu krzyża, jak lapidarnie stwierdza Pontyfikał, „w inne miejsce”, biskup rozpoczynał jutrznię – liturgia godzin odgrywała jeszcze w „świętym średniowieczu” wielką rolę, dzisiaj zaś w życiu większości wiernych właściwie zamarła.
Po ukończeniu responsorium w katedrze wydarzała się rzecz dzisiaj już nieznana: do grobu wędrowały trzy niewiasty z wonnościami (ciekawy to rekwizyt, nie wiemy jednak, co się nań składało)... Byli to zapewne ubrani w alby trzej zacni kanonicy katedralni. Chór w tym czasie śpiewał: Maria Magdalena et alia Maria ferebant diluculo aromata, Dominum quaerentes in monumento – „Maria Magdalena i druga Maria niosły o brzasku wonności, szukając Pana w grobie. I przystępując do grobu mówią: Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu, który – jak widzimy – zamyka grób święty?”.
W tym momencie pojawiał się anioł, który pytał: „Kogo szukacie, drżące niewiasty, lamentując przed tym grobowcem?”. „Grał” go zapewne jeden z uczniów szkoły katedralnej, zgodnie ze słowami Ewangelii, że niewiasty „ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę” – Mk 16,5). Również nasz „katedralny młodzieniec – anioł” nosił prawdopodobnie białą szatę i miał na głowie białe okrycie. Tak właśnie opisywano go w znacznie późniejszych księgach liturgicznych na Śląsku.
Odpowiadając na jego pytanie, kogo szukają, kobiety wołały: „Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego szukamy”. Anioł: „Nie ma tu Tego, którego szukacie, lecz pośpieszajcie, powiedzcie uczniom jego i Piotrowi, że Jezus zmartwychwstał”. Wracając od grobu trzy Marie śpiewały: „Płacząc szłyśmy do grobu, Anioła Pańskiego siedzącego widziałyśmy i mówiącego, że Jezus zmartwychwstał”. Wszystko, rzecz jasna, po łacinie...
Gdy niewiasty skończyły swój „występ”, do grobu biegiem wyruszało dwóch kapłanów, przebranych za Piotra i Jana. W tym czasie chór śpiewał antyfonę: „Biegli oni obydwaj razem, lecz ów drugi uczeń wyprzedził Piotra i przybył pierwszy do grobu”. Kapłani – apostołowie zabierali zdjętą z krzyża lnianą chustę i nieśli do ołtarza, śpiewając przy tym (z pewnością kierując się w stronę kapituły): „Patrzcie, o towarzysze, oto prześcieradła i chusta, i nie znaleźliśmy ciała w grobie”. Następnie chór śpiewał antyfonę: „Zmartwychwstał z grobu Pan, który za nas zawisł na drzewie krzyża. Alleluja!”, a biskup lub kantor intonował: „Ciebie, Boga, wychwalamy”.
Zakończywszy w ten sposób jutrznię, biskup przebierał się w uroczyste szaty, kropił lud wodą święconą i wyruszała procesja, po której odprawiano Mszę Świętą.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |