Teraz, gdy Pan dokonał dzieła zbawienia, wyznającym swoją niegodność liturgia odpowiada słowami Apokalipsy: „Błogosławieni wezwani na ucztę Baranka” (Ap 19,9).
Jeden z najpiękniejszych momentów roku liturgicznego. Nie na próżno nazywany Matką. Czyli Wigilia Paschalna. Ciemność wypełniająca świątynię i jej otoczenie, rozpalony ogień i eksplozja światła. Wręcz porażająca przyzwyczajone do ciemności oczy. Po czytaniach ogłaszające zwycięstwo nad śmiercią i grzechem potężne Alleluja. Bardziej czytelnego znaku nadziei nie znajdziemy.
A zwykła niedziela? Liturgia naznaczona często rutyną, przyzwyczajeniem, niekiedy zmęczeniem. Na pozór zawsze taka sama. Różniąca się jedynie czytaniami i kolektą. Może w szarą codzienność wnieść nadzieję i radość?
Oczywiście! Pod warunkiem, że – jak wiara, nadzieja i miłość – wciąż na nowo będzie zdobywana, odkrywana, smakowana; że jak turyści wielokrotnie podążający tym samym szlakiem zwrócimy uwagę na detale, szczegóły, na to, co jeszcze nie zostało zauważone, pominięte, było w cieniu, w ukryciu…
Szukajmy zatem znaków nadziei w liturgii.
Zgromadzona wokół ołtarza wspólnota. Tak często krytykowana, ośmieszana, wytykana palcami, osądzana. A właśnie o tej wspólnocie mówi jeden z nieszpornych hymnów Liturgii Godzin: „Jezu otoczony rzeszą kalek, ślepców, trędowatych, ciał niemocą naznaczonych, dusz błądzących po bezdrożach; Jezu, któryś miał przyjaciół wśród celników, jawnogrzesznic, któryś szukał pogardzanych, zeszpeconych plamą winy” (nieszpory wtorku III tygodnia). Takiej właśnie wspólnocie daje swoją obietnicę: „gdzie dwóch lub trzech gromadzi się w imię moje, tak ja jestem pośród nich” (Mt 18,20). Więcej. W takiej właśnie wspólnocie mamy z radością dziękować „Bogu Ojcu, który uczynił nas godnymi uczestnictwa w dziale świętych w światłości” (Kol 1,12).
Ktoś zapyta: jak zachęta Świętego Pawła ma się do powtarzanych przez zgromadzenie słów setnika: „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie…” (Mt 8,8).
Posłużymy się analogią do wołania Bartymeusza: „Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10,47). Jeden z Ojców Kościoła tłumaczył dlaczego nie dał Jezusowi tytułu Pan. Bo przecież jeżeli uwierzysz i wyznasz, że „Jezus jest Panem (…) osiągniesz zbawienie” (Rz 10,9). Otóż tego wyznania nie da się złożyć bez pomocy Ducha Świętego (por. 1 Kor 12,3), a Duch Święty nie został jeszcze dany. Dlatego Bartymeusz woła: Jezusie. Podobnie setnik. Nie był godzien, gdyż Ciało nie zostało wydane, krew nie została przelana, Pan nie zmartwychwstał, odkupienie jeszcze nie było dokonane. Nikt, nie tylko setnik, nie był godzien. Teraz, gdy Pan dokonał dzieła zbawienia, obmył nas drogocenna Krwią swoją, otworzył bramy nieba, wyprowadził z Otchłani Adama i Ewę, wyznającym swoją niegodność liturgia odpowiada słowami Apokalipsy: „Błogosławieni wezwani na ucztę Baranka” (Ap 19,9).
Godni, gdyż zostali nabyci „drogocenną krwią Chrystusa, Baranka niepokalanego i bez skazy” (1P 1,19). Godni, gdyż przez chrzest zanurzeni w Jego śmierć i zmartwychwstanie (por. Rz. 6,3-11). Godni, gdyż zostali napełnieni Duchem Świętym. Dlatego celebrans, rozkładając ręce, zwraca się do nich z pozdrowieniem: „Miłość Boga Ojca, łaska Pana naszego Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi.
Znak nadziei. Rozłożone ręce. Otwarta brama owczarni. Każdy może wejść i znaleźć paszę (por. J 10,9). Choć jest kaleką, ślepcem, trędowatym. Mimo to zaproszonym na Ucztę królestwa.
aktualna ocena | 5,0 |
głosujących | 7 |
Ocena |
bardzo słabe
|
słabe
|
średnie
|
dobre
|
super
Penitencjaria Apostolska zapowiada seminarium internetowe, poświęcone formacji sumienia.
Jezus chciał uczynić współczucie kamieniem węgielnym radykalnie nowej ludzkości.