Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Boże Ciało - skąd to święto się wzięło? Co tego dnia szczególnie wspominamy? O wymowie teologicznej, ale i niezwykłych cudach.
W Chwałowicach od wielu lat parafianie angażują się w przygotowanie procesji, ołtarzy. To dla nich nie tylko zadanie, ale przede wszystkim zaszczyt. Co roku tematyka towarzysząca budowaniu ołtarzy jest przemyślana i stanowi jedną całość. Wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. Dobre nagłośnienie, animacja modlitewna i muzyczna. Ewangelizowaniu ma służyć także homilia wygłoszona przy każdym ołtarzu. - Odczytanie Ewangelii i błogosławieństwo jest ważne, ale jeśli mamy ludzi na procesji, nie możemy tego byle jak zrobić. Kościół mówi, że trzeba oficjalnie głosić Jezusa, bo coraz więcej jest pogaństwa. Byłoby grzechem, gdybyśmy nie wykorzystali takiej okazji - z przekonaniem mówi ksiądz Suchoń. Dobrze wie, że często duszpasterze, organizując rekolekcje, muszą się natrudzić, aby zachęcić ludzi do przyjścia. A w Boże Ciało właśnie sami przychodzą.
To miała być tylko inscenizacja
Dla 19-letniej Joasi procesja Bożego Ciała zawsze była świetną zabawą. Cztery lata temu to się zmieniło. - Jako kilkuletnia dziewczynka kojarzyłam święto Bożego Ciała z sypanymi płatkami kwiatów i zazdrosnym okiem spoglądałam na dziewczynki w białych sukienkach. Potem było ono dla mnie pochodem, manifestacją. Teraz Boże Ciało przybrało inny wymiar - opowiada. Wraz z grupą oazową ze swojej parafii przygotowywała jeden ołtarz. Młodzi postanowili na żywo ukazać wszystkim znaczenie Ostatniej Wieczerzy. Zamiast Ewangelii ludzie zobaczyli misterium. I nagle, kiedy kolega Asi podniósł do góry hostię i kielich, ludzie uklękli. Zapanowała cisza, niektórzy zaczęli płakać. A miała być tylko inscenizacja. - To zdarzenie zmieniło moje podejście do procesji w Boże Ciało - mówi.
Tradycja czy zabobon
Wielu z nas ma na pewno własne wspomnienia procesji; przystrojone zielenią domy, barwne korowody ludzi, dziewczynki w nieskazitelnie białych sukienkach sypią pachnące płatki kwiatów, powiewają na wietrze kolorowe sztandary i chorągwie. Całe to bogactwo i przepych dla małej okruszynki chleba, którą kapłan niesie pod baldachimem, zamkniętą w złocistej monstrancji. Ale to przecież tylko oprawa dla jednej z największych tajemnic naszej wiary: Bóg jest obecny pośród nas pod postacią chleba i wina.
Z drugiej strony ludzie przywiązywali i dzisiaj przywiązują wagę do pewnych tradycji związanych z obchodami tej uroczystości. Według starodawnych zwyczajów ołtarze powinny być przystrojone typowo polskimi drzewami - brzozami i lipami. Po przejściu procesji były i są do tej pory obłamywane z tych drzew gałązki, które zanosi się do domu. Miały zabezpieczyć przed uderzeniem pioruna i pożarem. - Moja babcia zbierała płatki kwiatów, które dzieci sypały podczas procesji. Wierzyła, że skoro przeszedł po nich sam Chrystus ukryty w Hostii, muszą mieć nadzwyczajną moc. Zawijała kwiecie w kolorowy papierek i przechowywała na oknie. Aby uchronić dom od skutków gwałtownej burzy, wystarczyło płatki wrzucić do pieca - mówi pani Jadwiga. Zastrzega też, że dawne zwyczaje nie miały nic wspólnego z zabobonami. - Ludzie naprawdę wierzyli w ich szczególną moc - komentuje.
Pamiątki po Chrystusie
Ksiądz Teodor Suchoń nie zabrania ludziom zbierać ”pamiątek” po Chrystusie, który swą obecnością uświęcił jakieś miejsce. - To przypomina im Chrystusa. - Z miłości do Chrystusa tak robią - tłumaczy. Ukazuje ludziom właściwy sens znaków i symboli. Tłumaczy rolę tradycji, przestrzega, aby nie wierzyli w przesądy i nie sprowadzali pewnych zwyczajów właśnie do roli zabobonu. Wtedy oni wierzą w siłę i opiekę Chrystusa, a nie kwiatu czy drzewka.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |