4. Niedziela Wielkanocna (C)

Sześć homilii

Miłość jak ogień

Augustyn Pelanowski OSPPE

Ilekroć natrafiam na słowa o niemożliwości wyrwania mnie z ręki Chrystusa przez jakiekolwiek siły czy zdarzenia, osoby, a nawet grzechy, w moim sercu odczytuję poczucie olbrzymiego bezpieczeństwa. Do mojej świadomości dociera prawda, która zawsze będzie najnowszą i zaskakującą wieścią: Bóg bardzo mnie kocha i nie chce mnie stracić, z żadnego powodu! Nikomu tak na mnie nigdy nie zależało, to jest dla mnie zupełnie oczywiste. Wielka miłość może być jednak trudna do zniesienia: może wszystko w jednej chwili spalić swoim żarem. Przeczytaliśmy dziś, że nikt nas nie wyrwie z ręki Chrystusa, ale trzeba też przypomnieć inne słowa: „straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego!”.

W Księdze Wyjścia Mojżesz, który pragnie zobaczyć Boga, słyszy: „Nie będziesz mógł oglądać mojego oblicza, gdyż żaden człowiek nie może oglądać mojego oblicza i pozostać przy życiu” (33,20). Bóg jest miłością, ale miłością tak bardzo nieskończoną i pochłaniającą, że tylko sama pochłaniająca nieskończoność Syna w pochłaniającej nieskończoności Ducha zdolna jest przyjąć i znieść podobną miłość oraz tą samą nieskończoną miłością odpowiedzieć na miłość Ojca, napisał Gustave Martelet. Czy taka płonąca miłość okazana człowiekowi pełnemu grzechów, niedowartościowanemu, z licznymi słabościami, ograniczeniami, kompleksami, świństewkami, wstydliwymi wspomnieniami i aroganckim wyobrażeniem o sobie – czy taka absolutnie nieskończona i nieskazitelna miłość nie może stać się ogniem pochłaniającym, niweczącym ludzkie istnienie? Choćby w ogniu wstydu? Czy miłość Boga, wchodząc w komunię z człowiekiem, chcąc go napełnić swoim ogniem obecności, nie zniweczy samego człowieka? Czy ocean ognia miłości nie spali i nie rozsadzi w tysiące skorup glinianego garnka ludzkiego ciała wypełnionego słomą nieprawości?

Apostoł Jan, widząc Jezusa na Patmos, padł na ziemię z przerażenia, ponieważ oczy Jezusa były jak płomień ognisty, a nogi podobne do mosiądzu rozżarzonego w piecu. Rozwiązanie jest w Jego cieleniu, bo na drugim biegunie wcielenia jest nasze przebóstwienie. Im głębiej wchodzimy w komunię z Chrystusem, w którego Oblicze możemy się wpatrywać w ikonach, w Eucharystii i Biblii, tym bardziej ta komunia staje się gwarancją, że moment objawienia się Jego chwały będzie dla nas tylko momentem zachwytu, a nie będzie chwilą, w której zapadniemy się w samopotępienie z powodu poznania swej nędzy. Nasze życie musi być prawdziwe, nie może być udawaniem komunii z Nim. Nie chodzi o to, by udawać przed ludźmi, że jesteśmy pobożni, to nie działa w niebie! Chodzi o to, by nawet za zamkniętymi drzwiami być najintymniej zjednoczonym z Chrystusem. Bóg w swoim czasie wszystko ujawni. Wszystko, co ukryte, bo to, co ukryte jest decydujące. Nie reklamy i witryny w życiu duchowym decydują, ale skarbce i sejfy!

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...