Sześć homilii
Ks. Marek Łuczak
Niedawno na rynku ukazała się książka wywiad-rzeka Jana Turnaua z ks. Michałem Czajkowskim. Na jej stronach pojawiło się tyle różnych wątków, że aż prosi się pytanie: czy ks. Czajkowski może się mylić? Oczywiście, że może - jest tylko człowiekiem, a rozmawiano nie tylko o dogmatach. Tym bardziej więc dziwi postawa osób, które się z nim nie zgadzają. Skąd tak wiele jadu wśród ludzi, którzy też - podobnie jak Ksiądz - niekoniecznie muszą mieć rację? Dziwna to postawa, skoro cios wymierzony przez członków Kościoła najdotkliwiej dotyka jego nauczanie. Ksiądz Czajkowski wielokrotnie wyliczał, za co jest krytykowany, a były to tezy żywcem zaczerpnięte z papieskich encyklik. Opacznie rozumiany patriotyzm nie pozwala niektórym być filosemitami, jakby taka postawa odpowiadała definicji przestępstwa. Istotą konfliktu nie jest różnica takich czy innych poglądów. Chodzi o to, że w niektórych środowiskach nie wolno mieć własnych poglądów. Liczy się tylko jedynie słuszna sprawa.
Pierwotnie w pojęciu ”faryzeizm” chodziło o polityczne stronnictwo. Faryzeusze należeli do żydowskiego ugrupowania, które separowało się od grzeszników i Izraelitów niewykazujących gorliwości kultowej. Później za pomocą tej nazwy określano postawę obłudy i hipokryzji. Zasługiwali na nią ludzie, którzy uważali się za lepszych od każdego. Jezus wielokrotnie sprzeciwiał się ich formalizmowi religijnemu.
W Ewangelii z dzisiejszej niedzieli spotykamy dwóch ludzi, którzy przyszli do świątyni, aby się modlić. Faryzeusz dziękował Bogu za to, że nie jest taki zły jak inni ludzie. Celnik przepraszał za swoje grzechy i żałował za nie. Warto podkreślić, że celnicy nie byli szanowani przez współczesnych Chrystusowi. Nawet należeli do znienawidzonej grupy osób, które współpracowały z najeźdźcą, więc byli zdrajcami.
Dlaczego Pan Jezus piętnował postawę faryzeuszy? Przecież byli wyjątkowo pobożni i prawowierni. Skrupulatnie przestrzegali 613 przepisów, które regulowały w szczegółach, jak się należy zachować, i to niemal w każdej sytuacji. Widać niczego nie zrozumieli z tego, czym jest religia. I to nie tylko ze względu na formalizm, ale przede wszystkim z powodu dziwnego ekskluzywizmu. Faryzeusze separowali się od reszty społeczeństwa. Do tego stopnia byli przekonani o swojej wyjątkowości, że nie chcieli się stykać z innymi ludźmi, nawet na skutek przypadkowego kontaktu. A religio, łaciński czasownik, znaczy tyle, co wiążę. Ważna jest tu nie tylko relacja z Bogiem, ale i innymi.
Wczytując się w opis ewangelicznej perykopy, spotykamy człowieka przekonanego o swojej nieskazitelności. Okazuje się, że ta cecha nie należy do rzadkich. Przy czym rozpowszechniona jest nie tyle nieskazitelność, co przekonanie o jej posiadaniu.
Wystarczy wsłuchać się w ton niektórych audycji i wczytać w treść artykułów. Trzeba niemałego wysiłku, by nie dostrzec w nich zwykłego faryzeizmu. Chodzi o błogie uczucie, że należy się do stronnictwa ludzi prawowiernych i zawsze mających rację. Najbardziej o faryzeizmie świadczy niechęć do dialogu. Współcześni faryzeusze mają gotową listę osób i środowisk, z którymi nie warto się zadawać. Oni także posługują się wyświechtanymi frazesami: ten grzesznik, tamten zdrajca, a ten miał pecha urodzić się w niewłaściwym narodzie. Aż się prosi przypomnieć, że faryzeusze byli Żydami, a Chrystus - choć także Żyd - rozmawiał z każdym.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |