Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Znane porzekadło mówi: „Obyś cudze dzieci uczył”. Ile w tym prawdy? Czy cudze, to znaczy nie z rodziny? A może chodzi o te, które nie władają tym samym językiem? A może to nie chodzi wcale o dzieci, ale o to, by przełamać bariery, iść pomiędzy ludzi i uczyć, nauczać?
Tydzień temu pisałem o traktowaniu Jezusa przez swoich, o tym, jak powątpiewali w to, czy jest On prorokiem, czy ma „prawo” do nauczania. Dzisiaj trochę o naszych powinnościach wobec innych, tych, którzy nie znają lub już zapomnieli, czym jest nasza wiara. Przecież Bóg chce, abyśmy żyli na wzór Chrystusa, abyśmy w zwykłych, szarych okolicznościach malowali życie tęczowymi cnotami Jezusa.
Oznacza to, że nasze zachowanie i nasza codzienna kultura powinny mieć rysy Chrystusa. Niestety, w życiu wielu ludzi miejsce Chrystusa zajmuje idol, kiedyś martwy i wyobrażający bóstwo, obecnie człowiek, który z różnych przyczyn jest przedmiotem fascynacji wielkiej rzeszy wielbicieli masowych widowisk. Czego nam brakuje? Wiedzy, miłości i modlitwy, bo jeśli nie tych trzech, to czego?
Mam wrażenie, że nasze pokolenia, mimo opowiadania się za katolicyzmem, w rzeczywistości niewiele z nim mają wspólnego, a to, co robimy, to w większości na pokaz i dla świętego spokoju. Pokazujmy zatem naszą wiarę na co dzień, stosujmy ją w życiu, bądźmy z nią zaprzyjaźnieni, niech to będzie nasza codzienność. Co nam jest potrzebne do tego? Ano, właśnie nauka, ta, którą otrzymaliśmy w szkołach, ale również ta, którą otrzymujemy w ciągu całego życia poprzez czynne uczestnictwo w życiu Kościoła, którym przecież jesteśmy, poprzez słuchanie prawd objawionych nam przez Pismo Święte, poprzez czytania mszalne i homilie, a wreszcie poprzez dawanie nam przez innych, ale również innym przez nas świadectw wiary i miłości.
Jesteśmy dobrzy i skonsolidowani w przypadku jakiejś burzy dziejowej, kataklizmu, śmierci; potrafimy wtedy być ze sobą, działać, walczyć o siebie i tego obok. Właśnie to dawanie – typowo chrześcijańskie – może nas doprowadzić do pełnej harmonii i zgody. Dlatego spójrzmy na bliźniego swego jak na siebie samego. Nie poprawiajmy błędów u drugich, lecz zacznijmy od siebie. Wsłuchajmy się w słowa proroka Amosa, przyjmijmy do siebie słowa z Listu do Efezjan, dajmy się nauczać przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, który mówi wprost do nas: „Jeśli w jakim miejscu was nie przyjmą i nie będą słuchać, wychodząc stamtąd strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!" (Mk 6,11).
Uczyć czy nauczać? Sądzę, że jedno i drugie, przecież „to nie boli”, gdy ktoś nas pouczy, przedstawi prawdy objawienia. A ponoć „na naukę nigdy nie jest za późno”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |