Ta informacja odbiegała od schematu klasycznych newsów. „Pielgrzymka ze Zduńskiej Woli ma w tym roku szczególny charakter. Pątnicy będą rozważać życie i działalność św. Maksymiliana Kolbego z okazji przypadającej w tym okresie setnej rocznicy bierzmowania świętego.”
Wspomniany ks. Grzegorz wielokrotnie podkreślał, że dojrzałość to wejście na drogę radykalizmu chrześcijańskiego. Pokazanie, że Jezus żyje i działa w nas, i przez nas. Idący na pielgrzymce księża i wszystkie służby mają dawać temu radykalizmowi szczególne świadectwo. Doskonale rozumie to służba medyczna, ale szczególnej mocy tych słów doświadczam w kabinie wiozącego bagaże, potężnego Renault. Andrzej jest cząstką sporej, rodzinnej firmy transportowej. Od szesnastu lat jeden z samochodów jest użyczany pielgrzymce. Znów prowokuję.
- Słuchaj. Na tydzień przed pielgrzymką przychodzi do ciebie facet i mówi, że jeśli ten samochód na pielgrzymkę nie pojedzie, to zarobi w tym samym czasie sto tysięcy złotych. Co być zrobił? Przyszedłbyś do kierownika i odmówił?
- Nie byłoby mowy o odmówieniu!!!
- Dlaczego?
- No bo nie – odpowiada głosem zdecydowanym i nie budzącym wątpliwości.
Zastanawiamy się, jak może dawać świadectwo i dobrze przeżyć pielgrzymkę ktoś, kto cały czas idzie, a niekiedy nawet biegnie, dwieście metrów przed kolumną, w pomarańczowej kamizelce, kierując ruchem. Dlatego wyprzedzamy maszerujących i – korzystając z pustki na drodze – zatrzymujemy się przy odpowiedzialnym za służby drogowe.
- Piotrek, przecież ty praktycznie nie uczestniczysz w pielgrzymce.
- Jak to nie uczestniczę? Przecież ja cały czas pielgrzymce służę, a to jest najlepsza forma uczestnictwa.
- Ale nic z niej nie korzystasz. Tu prawie nic nie słychać. Co chwilę coś jedzie, więc nawet się nie pomodlisz z innymi…
- Nauczyłem się radzić sobie jakoś z tym.
- A jak sobie radzisz?
- Wieczorem fragment z Pisma św., rozmowa z którymś z księży. Gdy tylko mogę, wspólnie z innymi staram się odmawiać różaniec czy koronkę. Zresztą i tak najważniejsza jest Msza św.. Centrum dnia. Tu wszystko się wydarza. Jak długo chodzę na pielgrzymkę, a chodzę już 10 lat, nigdy nie opuściłem Mszy św.
W taki sam sposób radzi sobie jedna z pielęgniarek. „Nasz apel to igła i opatrunki. Ale przecież noc jest długa i jak ktoś chce się modlić, to czasu na pewno mu wystarczy.
Tu wszystko się wydarza. Centrum dnia. A nam wydawało się, że dla nich centrum będzie na błoniach, pod szczytem Jasnej Góry. Tymczasem szczytem jest codzienna Eucharystia. Krzysiek, animator liturgiczny, tłumaczy nam z prostotą. „Nie dziwcie się. Na pielgrzymce jest większe poczucie wspólnoty. To sprzyja modlitwie. Przecież liturgia to dzieło wspólnoty.” Więcej zrozumieliśmy, gdy tajemnice „liturgicznej kuchni” odsłoniła nam odpowiedzialna za muzykę Monika. Cały zespół spotykał się codziennie przez kilka tygodni. Wszystkie celebracje zostały przygotowane w najdrobniejszych szczegółach. Sami widzieliśmy, jak na pół godziny przed apelem Krzysiek zbierał asystę na próbę, mającą przygotować do porannej celebracji. (Przyjemność – mówi ze śmiechem.) Przy takim zaangażowaniu nie dziwi, że szczyt jest na swoim miejscu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |