Szczęśliwy, kto raczej znosi ucisk, niż jest jego źródłem dla innych.
Na wiara.pl o byciu misjonarzem w Nadzwyczajnym Miesiącu Misyjnym
Nie zmieniają świata ludzie, którzy w ten świat świetnie się wpasowali. Zmienić go mogą tylko radykalnie inni, którzy będą mieli odwagę pójść za tym co dobre na przekór światu. Jezusowe błogosławieństwa są tego Bożego szaleństwa najbardziej chyba dobitnym przykładem.
Świat ceni radość. Jest ona dla niego niemal synonimem szczęścia. I my, chrześcijanie często przypominamy – słusznie zresztą – że radość jest owocem Ducha Świętego. A Jezus mówi: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni”.
Różnie to ze smutkiem bywa. Niemądrym jednak byłoby nie zauważyć, że jego źródłem bywa niesprawiedliwość, krzywda i ucisk, jaką przychodzi człowiekowi znosić i przed którymi nie ma możliwości albo i sił się bronić. Ma śpiewać wesołe piosenki, udając że nic się nie dzieje? „Krzywdy cierpliwie znosić”, „urazy chętnie darować”, ale ile i jak długo?
Słów brakuje wobec postawy tych, którzy zamiast rozeznać sytuację, upomnieć uciskających, wolą besztać smutnego. Dokładnie odwrotnie robi Jezus: zapala przed smutnymi światło nadziei.
„Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców” – głosił Psalmista (Ps 1,1). Szczęśliwy, kto raczej znosi ucisk, niż jest jego źródłem dla innych. Świat oklaskujący zwycięzców tego nie rozumie. Ale rozumie Jezus i zauważa, że lepiej dziś iść ciemną doliną smutku, a kiedyś dojść do wiecznej radości, niż dziś, jak obojętny na los Łazarza bogacz, świetnie się bawić, a kiedyś pogrążyć się w płaczu zgrzytaniu zębów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |