Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Łatwo wyciągnąć uschniętą rękę, zaliczać nowenny w intencji chorego dziecka, kołatać do nieba stojąc przed życiową ścianą. Zewnętrzne okoliczności sprawiają, że tonący brzytwy się chwyta. Słowa modlitwy same cisną się na usta. Płynie potok obietnic składanych na wyrost.
A co z duszą przez grzech oszukaną? Zatwardziałą w buncie? Z drzewem uschłym, choć nad płynącą wodą było posadzone? I po czym poznać gdzie kończy się lenistwo, oziębłość, letniość, a zaczyna przewrotne serce niewiary?
Kokon buntu nie paraliżuje duszy z minuty na minutę. Grzech najpierw przybiera postać dobra, czeka na przyzwolenie, potem sączy swój jad miesiącami i latami, izoluje i paraliżuje. Nigdy jednak nie jest w stanie wznieść takiego muru, zaprowadzić człowieka w takie miejsce, z którego nie byłyby w stanie przebić się do Jezusa dwa słowa: „jeśli chcesz”.
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.