W dzisiejszej Ewangelii Jezus zaprosił Filipa i Natanaela, by przeszli ze śmierci do życia. Bo to zawsze jest zaproszenie.
Nie można nikogo zmusić, by uczynił krok na tej drodze.
Robię go, ilekroć okazuję innym miłość: słucham ich, mam dla nich dobre słowo i radę, nie oceniam i nie omawiam cudzych słabości, pomagam materialnie, jestem uprzejma i życzliwa, przebaczam, itd. Itp.
Bo łatwo o miłości mówić i pisać, ale żyć według niej jest trudno.
Wielekroć muszę „umierać” swojemu egoizmowi, poczuciu krzywdy, żalowi, zniechęceniu.
To właśnie paradoks Ewangelii: umierając przechodzę ze śmierci do życia.
„Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie” (J 11,25).
Wszystkie komentarze »
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.