Z naszego, ludzkiego punktu widzenia, pytanie ważne. Ostatecznie nie można się zgodzić, by ktoś przysłowiowe kołki ciosał na naszej głowie. Ale Bóg, nie męczący się – jak mawia często Franciszek – przebaczaniem, patrzy inaczej. W Jego perspektywie nie ma przebaczenia „zmarnowanego”. Każde w jakiś sposób przemienia. Jeśli nie krzywdzącego, to tego, któremu krzywdę wyrządzono.
Czasem można odnieść wrażenie, że nie samo przebaczenie jest problemem, ale ból, jaki pozostawia po sobie krzywda. Nie potrafię często znaczy nie mogę się z nim uporać. Krwawię, a czas wcale rany nie leczy. Bynajmniej nie dlatego, że ją rozdrapuję.
Skoro czas nie leczy, może trzeba Lekarza. Może trzeba jak cierpiąca na krwotok dotknąć Jego szaty? Może trzeba jak setnik błagać „powiedz tylko słowo”. Bóg nie chce, by zadane przez bliźnich rany niszczyły nas. One mogą być, gdy zostaną uzdrowione, początkiem nowej jakości.
Dodaj swój komentarz »