Bóg cię, człowieku, kocha. Jestem kochany przez Boga. Bez żadnego „ale”… Tylko czy rozumiemy, co to znaczy kochać?
Poszatkowane to dzisiejsze pierwsze czytanie z Ozeasza. Wybrano tylko te zdania, w których mowa o miłości... jak ją nazwać? Ciepłej? Czułej? Nie wiem. Na pewno pięknej, mocnej, ale… Przepraszam, chyba zbyt słodkiej. Lepiej przytoczmy tekst Ozeasza w całości.
Miłowałem Izraela, gdy jeszcze był dzieckiem,
i syna swego wezwałem z Egiptu.
Im bardziej ich wzywałem,
tym dalej odchodzili ode Mnie,
a składali ofiary Baalom
i bożkom palili kadzidła.
A przecież Ja uczyłem chodzić Efraima,
na swe ramiona ich brałem;
oni zaś nie rozumieli, że troszczyłem się o nich.
Pociągnąłem ich ludzkimi więzami,
a były to więzy miłości.
Byłem dla nich jak ten, co podnosi
do swego policzka niemowlę -
schyliłem się ku niemu i nakarmiłem go.
Powrócą do Egiptu
i Aszszur będzie ich królem,
bo się nie chcieli nawrócić.
Miecz będzie szalał w ich miastach,
wyniszczy ich dzieci,
a nawet pożre ich twierdze.
Mój lud jest skłonny
odpaść ode Mnie -
wzywa imienia Baala,
lecz on im nie przyjdzie z pomocą.
Jakże cię mogę porzucić, Efraimie,
i jak opuścić ciebie, Izraelu?
Jakże cię mogę równać z Admą
i uczynić podobnym do Seboim?
Moje serce na to się wzdryga
i rozpalają się moje wnętrzności.
Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu
i Efraima już więcej nie zniszczę,
albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem;
pośrodku ciebie jestem Ja - Święty,
i nie przychodzę, żeby zatracać.
Miłość to pragnienie dobra osoby kochanej. Gdy kocha się człowieka złego, przewrotnego, nie można ignorować faktu, że jeśli się nie nawróci, grozi mu piekło. Prawdziwa miłość nie będzie pobłażliwością utwierdzała w złu, ale spróbuje zadziałać tak, by człowieka zmienić. Nawet gdy sięgnąć trzeba będzie po bolesne środki. Bo prawdziwa miłość, pragnąć dobra osoby kochanej nie może być obojętna na to, że ten kochany zmierza prostą droga do piekła….