Jeśli wiara jest dla mnie tylko ciężarem, to coś ze mną nie tak.
W trudnościach, czując zależność od innych, ciężar własnych grzechów – musimy zachować ufność w Boże miłosierdzie.
Jezus zaprasza mnie, bym zamieniła swój ciężar egoizmu na Jego trud miłości Boga i bliźniego.
Nie kolejny ciężar, obowiązek, uciemiężenie. Nie spór. To Dobra Nowina o zbawieniu. To radość, szczęście i pokój.
Niełatwo jest być przyjacielem cierpiącego, przebywać wśród utrudzonych. Czasami widzimy jak ktoś, działając w dobrej wierze, tylko dołożył nam ciężaru.
Tylko miłość jest słodka i lekka. Jeśli kocham, wiele zniosę i udźwignę i nic nie będzie dla mnie ciężarem.
Z czego czerpała siłę zgoda na udział w nie zasłużonym cierpieniu? Może z przekonania, że jedni drugich ciężary mamy nosić.
Jak to będzie? Czy dam radę? Czy to nie zbyt wielkie ryzyko? Dlaczego mam brać na siebie ten ciężar? Inni nie biorą…
Świat zmieniłby się w koszmar, gdyby małżonkowie znajdujący się w trudnościach materialnych widzieli w swoim poczętym dziecku tylko ciężar i zagrożenie.
Życie niesie ze sobą bardzo wiele ciężarów. A tu wezwanie do biegu! I co niby mam zrobić z tym wszystkim, co mnie przygniata?
Najczarniejsza noc go nie zgasi.