W zwyczajnym geście ofiarowania dokonuje się coś niebywałego: znak zbawienia, które Bóg przygotował wobec wszystkich narodów.
Wielki Post dobiega końca… Jak wykorzystałam dany mi od Boga ten czas łaski?
W dobie memów słowa znaczą coraz mniej. Liczą się obrazki.
Zamiast świtu zobaczyła „światło nigdy nie znające zachodu”, Jezusa Zmartwychwstałego.
To, co wielkie, rodził się w uniżeniu, pokorze, zaparciu się siebie. I z przekonania, że wszelkie zmiany należy zaczynać od siebie.
Prawdziwy święty. Czyli taki z krwi i kości. Czyli potrafiący wpaść w gniew i modlitwą gniew uśmierzać.
Zaszczytny to wybór: być Bożym prorokiem. Choćby i cały świat stanął przeciwko prorokowi, co mu zrobi?
By móc zaufać, trzeba uznać swą bezradność i stanąć przed Bogiem jak żebrak.
Słysząc, patrząc, dotykając, wiemy, że to jakby w zwierciadle, niejasno. Uchylone okienko przez które wpada zaledwie promień.
Jedną nitkę rozerwać bardzo łatwo, kilka trudniej, kilkaset już się nie da...
Być Kościołem Matką mającym oczy Matki. Czyli widzieć. Nie tylko to, co leży na ulicy, rzuca się w oczy, epatuje biedą...