„Pomazaniec”. Dziwnie brzmi. Dla ucha lepiej już „namaszczony”. Wiadomo o co chodzi: „wybrany”.
Rozsądne panny nie dzieląc się oliwą, wybrały wyższe dobro, dlatego mogły się cieszyć udziałem w weselu
Gotowości do bycia z Bogiem nie da się sobie przywłaszczyć. Ważne, czy my, czy ja mam odpowiednią ilość oliwy, czy moja lampa świeci.
Patrzę na obietnicę daną wdowie z Sarepty. Miała – jak sama powiedziała – garść mąki i trochę oliwy. Cóż... zapas na czarną godzinę to to nie jest.
Kto tam? Wariat? Nie, Kościół w mojej skromnej osobie.
Złóżmy naszą przeszłość w rękach Bożego miłosierdzia, przyszłość w rękach Jego opatrzności.