Czy dla chrześcijanina wzorem może być poganin? Okazuje się, że tak. Przynajmniej w niektórych swoich postawach.
Dla chrześcijanina każdy dzień - czy wielki czy mały - może być dniem dorastania do pełni chrześcijańskiego życia.
Radość jest stanem normalnym chrześcijanina. To jej brak oznacza, że coś jest nie w porządku.
Chrześcijanin jest tym, który doświadczył Bożego błogosławieństwa. Dlatego dzieli się nim z innymi.
To właśnie zobaczyć mają ci, którzy wchodzą – tam, gdzie jesteśmy my, chrześcijanie, świat staje się domem.
Być chrześcijaninem oznacza nie zatrzymywać się, a co dzień kierować „swe kroki ku niekończącym się ruinom”...
Kościół w Laodycei zrozumiał przestrogę. Pierwsze pokolenie chrześcijan wiedziało gdzie szukać złota w ogniu oczyszczonego.
Tocząc duchową walkę chrześcijanin nie biegnie do pierwszego szeregu. Raczej wie za Kogo się schować.
Czy to właśnie nie znaczy być chrześcijaninem – ogłosić Go światu? Doświadczać tego, co inni, ale wiedzieć więcej.
Nikt nie obiecuje, że bycie chrześcijaninem nic nie kosztuje. Kosztuje: wierność Bogu w każdym wyborze.
Bycie dzieckiem jest umiejętnością zadawania pytań. Od prostych „co to jest”, poprzez powtarzane dziesiątki razy „dlaczego”...