Szukany tag:
uporządkuj wyniki:
Od najnowszego do najstarszego » | Od najstarszego do najnowszego
Wyszukujesz w serwisie liturgia.wiara.pl
wyszukaj we wszystkich serwisach wiara.pl » | wybierz inny serwis »
Nie wiem, czy zechcesz na mnie spojrzeć. Czy zechcesz się zatrzymać. Czy jestem godny Twojego czasu, spojrzenia, dotknięcia, słowa…
Chciałabym, Ojcze, tak właśnie przeżywać moją codzienność: wszystko, co mam, wszystko, co mnie stanowi, wszystko, co mam zamiar zrobić – przynosić Tobie i Tobie przedstawiać.
Nie muszę zasługiwać na Twoją miłość. Mam ją nieodwołalnie i na wieki od momentu, kiedy mnie stworzyłeś. Jestem „skazana” na Twoją czułość, dobroć.
Ona nie chciała Ciebie zatrzymywać, ale Ty chciałeś ją zobaczyć. Nic nie było ważniejsze od zobaczenia tej, która wierzy i ufa w Twoją moc.
Serdecznie proszę, Jezu, nie pozwól, bym kiedykolwiek „przyzwyczaiła” się do Ciebie, do Twojej miłości i dobroci. Do Twojej mądrości.
Jestem kobietą, a jednak i do mnie kierujesz te słowa. Wszak jednym z darów Ducha Świętego jest męstwo.
Straszne jest, gdy w człowieku pojawia się zawziętość. Rodzi się ona wówczas, gdy człowiek nie chce uznać zła swojego postępowania.
Powiedzieć Ci wszystko, to przyznać się przed samą sobą do tego, co nie bardzo mi się we mnie podoba. Powiedzieć nie tylko o sukcesach, ale i porażkach.
Być solą ziemi, to być miłością w sercu świata. Tylko miłość może życiu nadać smak.
Kochać kogoś, kto jest przyczyną mojego bólu... Ale przecież tylko wtedy mają sens słowa: Wyrzeknij się nienawiści. Nie żyw urazy. Nie szukaj pomsty.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.