Ewangeliarz OP - 18 października 2017 - (Łk 10, 1-9)
Jakich użyć słów, by nie przysłonić Słowa? Jakich argumentów, by wskazać na Tego, który jest jedynym argumentem?
A jeśli tak, to argumenty nic nie dadzą...
Możemy dyskutować w nieskończoność. Błyszczeć słowem. Przytłoczyć argumentami. I patrzeć jak odchodzą...
Zadziwiające, że w sporze o Jezusa decydującym okazuje się być argument drugorzędny.
To nie argumenty przekonują tych, którzy pogrążeni są w nienawiści, ale miłość.
Śmieję się z siebie. Przecież cenię chrześcijański intelektualizm. Mądre słowa, zgrabne powiedzenia i argumenty...
Dla Boga bardziej niż argument ze sprawiedliwości liczy się co innego: potrzeba człowieka.
Zatrzymać się na granicy i wytrwać. Bez stawiania warunków, użalania się nad sobą, szukania nowych argumentów.
Ewentualna konfrontacja wiary z niewiarą wywołuje lęk bynajmniej nie z powodu braku argumentów. Boimy się ośmieszenia.
Jest wielka różnica między ludzką słabością a złą wolą.