Mężczyzna i kobieta są stworzeni dla siebie nawzajem. Mają sobie pomagać w tym, by we współmałżonku coraz bardziej jaśniał Boży obraz.
Żeby przybliżyć temat czystości w małżeństwie, przywołamy obraz złota, tego drogocennego kruszcu. Otóż czyste złoto jest metalem bardzo miękkim i dlatego nie nadaje się do produkcji biżuterii. Żeby była z niego „korzyść”, trzeba je zanieczyścić innymi metalami. Wtedy staje się twardsze i człowiek może z niego zrobić to, co mu się podoba, na co ma ochotę.
Podobnie jest ze sferą seksualną w małżeństwie. Ona też jest nieustannie zanieczyszczana. Są to nieczystości zewnętrzne (np. pornografia, antykoncepcja), ale i wewnętrzne (odrzucenie przez małżonków wzajemnej płciowości i związanej z nią płodności). „Dzięki” tym zanieczyszczeniom sfera ta jest wtedy wykorzystywana do osiągnięcia różnych celów: doświadczania przyjemności od razu, bez czekania, poczucia władzy, okazania niezadowolenia, odrzucenia współmałżonka itp. itd.
Żeby tę sferę życia przeżywać w czystości, bardzo pomogło nam zastanowienie się nad tym, dlaczego Pan Bóg stworzył kobietę płodną cyklicznie, tak naprawdę 24 godziny w cyklu (tyle żyje komórka jajowa), a mężczyznę płodnego całe swoje życie? Kiedy tak nad tym się zastanawialiśmy, musieliśmy zmierzyć się także z obrazem Boga Ojca, jaki w sobie nosiliśmy. Musieliśmy zmierzyć się z naszym brakiem zaufania do Jego mądrości, ale także z niechęcią do podporządkowania się Jego zamysłom. Tak naprawdę musieliśmy wybrać posłuszeństwo Bogu, a nie swoim czy innych wyobrażeniom i pomysłom na przeżywanie życia intymnego w małżeństwie.
Żyć w czystości w małżeństwie to stawać się takimi małżonkami, jakimi chce nas widzieć Pan Bóg. Żeby się dowiedzieć, czym jest bycie mężczyzną i kobietą w Jego oczach, sięgnęliśmy do źródła: „Stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę. Po czym Bóg im błogosławił, mówiąc do nich: «Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi».” (Rdz 1,27-28)
Przede wszystkim mężczyzna i kobieta są stworzeni dla siebie nawzajem. Mają sobie pomagać w tym, by we współmałżonku coraz bardziej jaśniał Boży obraz. A to znaczy, że odmienność płci – mimo że tak drastycznie różna – ma nam w tym pomagać, że nie jest przeszkodą.
Kobieta, mimo że w swoim subiektywnym odczuciu ma trudniej w życiu (comiesięczne krwawienia, bóle menstruacyjne, bóle owulacyjne, wahania nastrojów, spowodowane zmianami poziomów hormonów w jej organizmie, 9 miesięczna ciąża i ból porodu, połóg itp. itd.), jest dzięki swojej odmienności nieustanną fascynacją dla mężczyzny. Kobietę tworzy właśnie to, co związane jest z jej płciowością. Wszyscy znamy przecież to powiedzonko: „Kobieta zmienną jest”.
Stosowanie tabletek hormonalnych sprawiło, że wielu mężczyzn nie zetknie się z prawdziwą kobiecością, właśnie z jej zmiennością i humorami, a przez to nie doświadczy tego, czym jest dawanie kobiecie oparcia, poczucia bezpieczeństwa w tych jej, niezależnych od jej woli, wahań nastroju. Nie doświadczy bogactwa kobiecości w jej czystej postaci. Przez to zafałszowaniu ulegnie też przeżywanie przez niego swojej męskości. Kobieta natomiast nie doświadczy tego, jak wspaniale jest być przyjętą przez mężczyznę, zaakceptowaną w całym swoim bogactwie przeżyć i uczuć. Jak bardzo czyni kobietę wolną fakt, że jej kobiecość zachwyca jej męża.
Bo stosowanie jakiejkolwiek antykoncepcji sprawia, że małżonkowie, którzy szczerze przysięgali sobie miłość – tj. całkowitą akceptację, podziw, chęć pomocy we wszelkich sferach życia – jednocześnie przekazują współmałżonkowi taką informację: „Kocham Ciebie, ale nie akceptuję Twojej płodności. To, że jesteś kobietą/mężczyzną, mi zagraża i muszę się przed Tobą zabezpieczyć.” Czy taka miłość może prowadzić człowieka do jeszcze większego, głębszego rozwoju? Do jeszcze lepszego rozumienia tego, jakim cudem jest drugi człowiek obok mnie?
Lęk i strach zawsze zamykają na przyjęcie drugiego człowieka. Nie pozwalają dostrzec czyjegoś piękna w jego odmienności, inności. A poprzez sferę seksualną widać to najwyraźniej.
Skąd się biorą wzajemne pretensje, oskarżenia, „bóle głowy”, przemilczenia odnośnie tego, co mnie rani i nie podoba podczas współżycia? Skąd się biorą kłamstwa i udawanie orgazmów? Skąd w małżeństwach brak czułości i okazywania sobie bliskości na milion sposobów, z których seks jest tylko jednym z nich. I wcale nie najważniejszym dla kobiet.
Ale podkreślmy, do takiego pojmowania i przeżywania czystości w naszym małżeństwie oboje dorastaliśmy i nadal dorastamy. Nie zawsze jest to łatwe i przyjemne. Zresztą „przyjemność” to nie jest imię Pana Boga.
Jakie są owoce naszego życia w czystości, bez antykoncepcji? Na pewno to wzajemna czułość i bliskość. Ogromna radość z tego, że drugi człowiek obok jest. To umiejętność rezygnowania z przyjemności. To zachwyt męskością męża i kobiecością żony.
Dlatego jeśli po owocach mamy rozeznawać, co jest dobre, a co złe, szczerze możemy polecić życie tą radą ewangeliczną w małżeństwie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |