Komentarze biblijne i liturgiczne, propozycje śpiewów, homilie, Biblijne konteksty i inne.
więcej »Gdyby zły mógł być już tylko gorszy... Świat dawno byłby już piekłem.
Pycha, chciwość, zazdrość, gniew, nieczystość, nieumiarkowanie, lenistwo... Straszne to wady. Bo stając się dominującym motywem działania, prowadzą do wielu innych grzechów. Ot, pysznego do uciskania tych, którzy mogliby balon nadęcia, choćby i niechcący przekłuć, zazdrosnego do zwalczania dobra, zagniewanego do straszliwej zemsty, nieczystego do morderstwa, nieumiarkowanego do znieczulicy, leniwego do knucia... A co się dzieje, gdy człowiek obarczony jest nie jedną, ale kilkoma wadami?
Aż strach sobie wyobrazić zazdrosnego, a leniwego pyszałka albo człowieka ogarniętego wadą łatwego wpadania w gniew, a przy tym zazdrosnego. Na szczęście zepsute można naprawić. Jest na wady lekarstwo. Nie, stanowczo nie jedno. Jeśli coś jest do wszystkiego, to znaczy że jest do niczego. Ale generalnie zasady, wedle których należy postępować, by się wyleczyć, będą bardzo podobne,
Chodzi o świadomy wybór dobra przeciwnego danej wadzie. Pycha każe mi się unieść dumą? Przyjmę z pokorą to, że mnie nie zauważono, pominięto czy nawet zdeprecjonowano moją wartość. Chciwość leczy się hojnością, zazdrość życzliwością, gniew miłością. Nieczystość – uczeniem się dostrzegania w drugim człowieku, zwłaszcza obiektach pożądania, zwyczajnych ludzi, z ich duszą, marzeniami i nadziejami. Nieumiarkowanie – ascezą, a lenistwo podejmowaniem nawet na przekór sobie wszystkich swoich obowiązków.
I nie chodzi o tresurę. Bardzo ważne jest przy tym, by owych działań sprzecznych ze swoją zdefektowaną przez wady naturą nie wykonywać z zaciśniętymi zębami, marząc o chwili, w której można będzie wrócić do dawnego, ale z miłością. Ze świadomością, że jest się chorym i że samo przyjęcie goryczy lekarstwa nie wystarczy. Że potrzeba jeszcze zmiany sposobu myślenia. Ot, pyszałkowi umiłowania pokory, chciwemu zakochania się w biedzie, a zazdrośnikowi cieszenia się z cudzego szczęścia i sukcesów swoich bliźnich. Nie da się?
Czasami mogą pomóc święci. To znaczy ich przykład. Można się śmiać ze świętego Aleksego, że nierozpoznany, mieszkał pokornie jako żebrak pod schodami swojego rodzinnego domu. Ale kiedy człowiek się nad tym głębiej zastanowi jego postawa zaczyna zawstydzać. Może i przesadzał, owszem, ale chyba po to właśnie, żeby tacy jak ja zmielili sposób myślenia. Albo taki święty Franciszek ze swoim umiłowaniem biedy. Czyż jego przesłanie, że lepiej jest służyć Panu niż słudze, nie mówiąc już o służeniu Mamonie, nie jest potężną inspiracją do przemyślenia swojej postawy?
Świadomy i z miłością czyniony wybór dobra. Na przekór postawie „jakimś mnie Boże stworzył, takim mnie masz”. Tylko tyle i aż tyle. A człowiekowi szybko wyrosną anielskie skrzydła...
Wcześniejsze teksty cyklu
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |