II Niedziela Wielkiego Postu
Tegoroczne rozważania mają na celu skupienie się nie tyle na samym cierpieniu Jezusa, co raczej na dostrzeżeniu, że to są bardzo bliskie, prawie codzienne sprawy i bóle każdego człowieka...
Diakon Piotr Alabrudziński
Przedziwne są ludzkie reakcje na cierpienie. Dobrze widać to także w przypadku cierpienia Jezusa i reakcji Jego najbliższych towarzyszy. „Oni zaczęli wypytywać jeden drugiego, kto by spośród nich mógł to uczynić (= zdradzić Jezusa). Powstał również spór między nimi o to, który z nich zdaje się być największy.” (Łk 22, 23n) Totalne nieporozumienie. Jezus mówi o zdradzie, której doświadczy od jednego z bliskich Mu ludzi, a oni? Najpierw szukają winnego, a potem myślą o własnej wielkości. Tak rozpoczyna się komedia pomyłek, choć w kontekście Męki Jezusa to raczej smutna tragedia Niezrozumianego Człowieka. Spójrzmy dziś na Jezusa właśnie przez pryzmat tego niezrozumienia.
Apostołowie siedzą z Jezusem przy jednym stole. Piją ten sam kielich. Po chwili spożywają Chleb Jego Ciała i znów Kielich – tym razem Jego Krwi. Jezus daje się cały, bez zastrzeżeń, bez ograniczeń. Odpowiedź? Dobrze wyczuwana przez Jezusa zdrada. Na co liczył, kiedy mówił o tym swoim uczniom? Może na zmianę decyzji? A może chciał zobaczyć reakcję Dwunastu?
Jak zareagowali? Zaczęli wypytywać siebie nawzajem. Czyżby nikt z nich nie był bez winy? Czyżby każdy miał w sobie takie myśli, uczucia, takie przestrzenie osobowości, które były odległe od Jezusa – zalążki zdrady? A z drugiej strony – co chyba boli jeszcze bardziej – jak szybko zmienili temat. Od poszukiwania winnego do poszukiwania pierwszego, najważniejszego… Ironia losu. Ale zaraz – czy i Ty nie znasz takiej ironii?
Czy nie czujesz się czasem niezrozumiany przez najbliższych? Przecież spędzacie ze sobą niemal cały czas, znacie się bardzo dobrze, a niekiedy – ja o chlebie, ona, on o niebie… O ile takie sytuacje w prozie codzienności mogą się pojawić i są czymś naturalnym, o tyle w kontekście podobnym do tego Jezusowego – bardzo bolą… Dzielę się z Tobą moim bólem, a Ty – nie potrafisz, czy nie chcesz mnie zrozumieć? A może po prostu – szukasz siebie, swojego dobra, zamiast mnie wysłuchać?
Podobnie było w przypadku Jezusa i Jego uczniów. Jezus nie mówił o rzeczach łatwych – mówił o zdradzie, bólu, cierpieniu. Uczniowie pewnie wyczuwali wagę tych problemów i chyba właśnie dlatego próbowali od nich uciec. Sytuacja zaczynała ich przerastać – nie mogli sobie inaczej poradzić, jak odkładając ją na bok, zajmując się czym innym. Może czasem właśnie dlatego i Ty doświadczasz niezrozumienia? Bo Twoje słowa nie są łatwe? Bo wyrok, który usłyszałeś od lekarza nie jest prostą sprawą dla Twoich domowników, przyjaciół, bliskich? Bo cierpienie, przez które przechodzisz, stawia przed Twoimi rozmówcami pytanie o sens życia?
A może czujesz się niezrozumiany przez Boga? Może spoglądasz właśnie na swoje życie, w bliższej lub dalszej perspektywie, i widzisz, że trudno jest poukładać pewne jego etapy. Trudno jest dostrzec w nich jakąś głębszą myśl. Może często prosiłeś Boga o dobre rzeczy, ale nie mogłeś nigdy ich otrzymać?
Może jest tak, że sam siebie nie rozumiesz? Może, pomimo pewnych poglądów, przemyśleń, mimo konkretnych postanowień, nie rozumiesz swoich uczuć, emocji, swoich wyborów? Może sam dla siebie jesteś nieodkrytym światem? Nie masz prawdziwego kontaktu ze sobą i historią swojego życia…
Jak sobie z tym niezrozumieniem radzić? Najprościej jest odwrócić się od tych, którzy nas nie rozumieją. Przestać się z nimi spotykać, rozmawiać, opowiadać o swoich najgłębszych przeżyciach. Tylko czy to może coś zmienić? Czy to da jakieś pozytywne efekty?
Spójrzmy zatem na Jezusa. On wybrał drogę wcale nie najprostszą, ale najbardziej sensowną – drogę tłumaczenia. Czasem może się nam wydawać, że rozumiemy się bez słów – ale czy to do końca możliwe? Nie da się być blisko drugiego człowieka – niezależnie od tego, jak długo się go zna – i nic mu nie mówić, wierząc, że to co już było między nami, wszystko załatwi. Jezus nie poddaje się, nie rezygnuje z Apostołów. Tłumaczy im tak prosto, jak to tylko może. Próbuje wejść w tok ich rozumowania, aby przebić się ze swoim najgłębszym przesłaniem. Stara się zrozumieć trudności, jakie mogą mieć uczniowie ze zrozumieniem Jego słów, i wyjaśnia je w prostych słowach. Nie odrzuca ich. Nawet pomimo takiego niezrozumienia dziękuje im za obecność: „Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach” (Łk 22, 28). Może warto właśnie w podobny sposób potraktować bliskich, którzy Ciebie nie rozumieją?
A co jeśli nie rozumie mnie Bóg? A czy mówiłeś Mu kiedykolwiek o tym? O tym, że nie widzisz momentami sensu w swoim życiu? Że nie dostrzegasz Jego prowadzenia? Nie widzisz Bożej myśli w sytuacjach, w których On Cię stawia? Spróbuj – może to będzie początkiem odkrycia sensu w bezsensie. Może także to pomoże Ci zrozumieć samego siebie, Twoje reakcje, wybory. Spróbuj. Rozpocznij od modlitwy.
Jezu, Ty znasz dobrze ból, jakim jest bycie nierozumianym. Doświadczyłeś tego od swoich najbliższych. Spójrz na mnie, na wszystkie sytuacje, w których i ja czuję się niezrozumiany. Oddaję Tobie te sytuacje i tych ludzi. Ty chcesz, abym był zrozumiany, abym czuł się rozumiany. Pomóż mi zawsze dobrze wyrażać swoje myśli, obawy, potrzeby. Spraw, aby w relacjach z najbliższymi nie było niedomówień. Pomóż mi kierować moimi relacjami i słowami w Duchu Świętym – Ty, który jesteś Słowem, który posyłasz Ducha Jedności. Naucz mnie też doceniać to, co otrzymuję od drugiego człowieka i nie wymagać więcej niż może mi dać. Ucz mnie sztuki prawdziwego dialogu i życia, które jest dialogiem. Dialogiem, czyli otwartością na tego innego…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |