Gdybyśmy doświadczyli takiego Boga, Boga miłości, o którym mówił Jezus, nigdy byśmy nawet nie pomyśleli, by wzgardzić, obrazić się, czy zignorować bliźniego za jego błędy, pomyłki, grzechy.
„Człowiek, którego natura została zraniona przez grzech pierworodny, jest podatny odtąd na błąd i skłonny do zła w urzeczywistnianiu swojej wolności”[2]. Ludzie wśród siebie czynią wiele podziałów, a do podstawowych należy ten gdy mówimy o kimś, że ten jest dobry, a ten jest zły. Jest to bardzo zwodnicze. Przecież ludzie określani przez innych jako dobrzy popełniają też złe czyny, grzechy. I odwrotnie. Źli i grzeszni mogą czynić dobre uczynki. Nie można więc powiedzieć, że ktoś jest tylko dobry albo że ktoś jest tylko zły. „Dobry jest tylko Bóg”[3]. Nie jest prawdą, że jedyna droga do Boga prowadzi przez moralną poprawność, bezgrzeszność, inaczej Mojżesz nigdy nie dostąpiłby łaski wybrania! Inaczej Bóg nigdy by nie zstąpił na ziemię, by dać wyraz swojej miłości do ludzi bo brzydziłby się człowiekiem. Bóg pokochał nas w naszym grzechu, dlatego chrześcijanin powinien kochać Boga także swoim grzechem. Przecież człowiek uwikłany w teraźniejszości grzechu doświadcza już zbawienia przez co z tęsknotą spogląda w przyszłość chwały. A tęsknota ta jest o tyle większa o ile grzech boleśniej przeorał serce człowieka.
Dobro, które uczynione zostało przed złym uczynkiem nadal pozostaje dobrem, a zło popełnione przed dobrym uczynkiem jest nadal złem. Nie można więc przekreślać dobra, które ktoś czynił ponieważ później popełnił coś złego. Wracając do grzeszności księży, to choćby nawet był największym zbrodniarzem Bóg nie przestaje przez niego działać. I rozgrzeszenie, które udziela jest rozgrzeszeniem ważnym. Eucharystię, którą sprawuje jest sakramentem ważnym. Jego zło może przyćmić dobro, ale ono jest i nie traci nic z siebie. Bóg działa przez grzesznych ludzi i grzech nie powinien być przycinkiem do przekreślania dobrych czynów, a już na pewno upadek nawet w najgorsze bagno nie powinno być pretekstem do niszczenia całego dobrego dzieła, które ktoś budował. Każdy może upaść, a to że grzeszymy nie jest niczym nowym. Gdy kolejny raz usłyszysz o grzechach księży zastanów się co takiego zrobiłeś, by pomóc takim księżom zanim doszło do haniebnych czynów? Modliłeś się za nich? Modliłeś się za swoich księży z parafii? Zapytałeś się swojego wikarego czy proboszcza jak się czuje? Czy nie potrzebuje czegoś?
Księża wspierają nas w naszych problemach, są z nami w najtrudniejszych momentach, dlaczego więc tak łatwo przychodzi nam ich opuszczać? Przecież oni mają tylko nas, świeckich. Jeżeli my ich opuścimy to uwikłają się w romanse z kobietą, popadną w nałogi, pieniądz stanie się dla nich głównym motorem działania albo porzucą kapłaństwo, albo będziemy co raz częściej słyszeć o skandalach seksualnych z udziałem duchownych. Przecież oni mają tylko nas, świeckich…
„Rzekł do nich: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. I powtórnie nachyliwszy się pisał na ziemi. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta, stojąca na środku. Wówczas Jezus podniósłszy się rzekł do niej: Kobieto, gdzież oni są? Nikt cię nie potępił? A ona odrzekła: Nikt, Panie! Rzekł do niej Jezus: I Ja ciebie nie potępiam. - Idź, a od tej chwili już nie grzesz.” (J 8, 7-11)
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |