Oraz o możliwość dotarcia z nią do człowieka współczesnego, o to, czym jest autentyczne ubóstwo Kościoła oraz wyzwania jakim jest prześladowanie chrześcijan odpowiedział Ojciec Święty podczas wieczornego czuwania modlitewnego z przedstawicielami ruchów kościelnych.
Trzecie, w nawiązaniu do słów papieża Franciszka: "Och, jakże pragnę Kościoła ubogiego i dla ubogich”, postawiła kobieta - jak każdy z katolików może żyć tymi słowami w obliczu wyzwania kryzysu? Odpowiadając na nie Ojciec Święty zaznaczył, że Kościół nie jest ruchem politycznym ani też dobrze zorganizowaną strukturą, nie jest organizacją pozarządową. Gdyby tak było utracilibyśmy naszą naturę. Przestrzegł przez pokusą dążenia do skuteczności doczesnej, światowej. Powołaniem Kościoła jest niesienie ewangelicznego zaczynu. Zdaniem papieża głęboki kryzys współczesny jest kryzysem człowieka, obrazu Boga. Stąd przestrzegł on przed zamykaniem się w swoim gronie, ludzi myślących podobnie. Zaznaczył, że kiedy Kościół jest zamknięty - choruje, jest jak zatęchły pokój. Kiedy natomiast wyjdziemy na zewnątrz możliwy jest wypadek. "Ale wolę Kościół uszkodzony w wypadku niż chory" - wskazał papież Franciszek. Podkreślił konieczność spotkania, nawet z myślącymi inaczej, gdyż wszyscy są obrazami Boga. Nie trzeba przy tym dyskutować o naszej przynależności. Ważne jest też wyjście do chorych, słabych, ubogich. Ojciec Święty wyraził ubolewanie, że niestety nie jest dziś newsem, że ktoś umarł z głodu, z zimna. Wskazał, że ubóstwo nie jest kategorią ideologiczną ale teologalną, wskazującą na ubóstwo Ciała Chrystusa. Kościół ubogi i dla ubogich zaczyna się od tego. Obecny kryzys niszczący człowieka jest też kryzysem obdzierającym człowieka, kiedy wszystko jest możliwe, czyni się wiele zła całej ludzkości. Nasze męstwo powinno nas pobudzać do dotykania Ciała Chrystusa w ostatnich. W tym kontekście wyznał, że jako spowiednik w Buenos Aires wiele razy pytał penitentów, czy dają jałmużnę, czy patrzą temu, którego wspomagają w oczy, czy dotykają jego ręki?
Papież zacytował średniowiecznego rabina, który swojej żydowskiej wspólnocie opowiadał historię Wieży Babel. Kiedy cegła, przez pomyłkę, upadła, był straszliwy problem wręcz skandal. Ale jeśli jeden z tych, którzy wznosili wieżę spadł, traktowano to obojętnie i nie troszczono się o człowieka. Ważniejsza była cegła od osoby. Mówił o tym ów średniowieczny rabin i to także dzieje się teraz! Ludzie są mniej ważni niż rzeczy, które dają zysk tym, którzy mają władzę polityczną, społeczną, gospodarczą. W jakim punkcie jesteśmy? Doszliśmy do tego, że nie zdajemy sobie sprawy z tej godność osoby i tej godności pracy. To jest współczesny kryzys - zaznaczył papież Franciszek. Ów midrasz to doskonale wyraża. nasza cywilizacja się pogubiła i zamiast sprawiać aby stworzenie wzrastało, ażeby człowiek był szczęśliwszy i był pełniej obrazem Boga -mamy do czynienia z kulturą odrzucenia: tego, który nam nie odpowiada odrzucamy - zauważył papież.
Czwarte pytanie, zadane przez małżeństwo dotyczyło tego, jak wyznawać wiarę, w obliczu prześladowań, zagrożenia życia i jak pomóc osobom żyjącym w takich warunkach? Ojciec Święty wskazał, że aby głosić Ewangelię konieczne jest męstwo i cierpliwość. Chrześcijanie prześladowani są w Kościele cierpliwości. Męczeństwo nigdy nie jest porażką. Chrześcijan zawsze powinien być łagodny, pokorny. Trzeba dodać, że często konflikty nie mają w istocie podłoża religijnego, a raczej charakter polityczny i społeczny. Zapytał: "Czy modlicie się codziennie się za prześladowanych, cierpiących tak bardzo, doświadczających granicy między życiem a śmiercią?". Zaznaczył, że każdy człowiek musi być wolny w wyznawaniu swej wiary, bo jest Bożym dzieckiem.
W czuwaniu wziął udział m.in. Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Świeckich. kard. Stanisław Ryłko.
Na początku spotkania Ojciec Święty objechał w jeepie i pozdrowił nie tylko wiernych zgromadzonych na placu św. Piotra, ale także na prowadzącej do Watykanu Via della Conciliazione.