Garść uwag do czytań na V niedzielę wielkanocną roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
2. Kontekst drugiego czytania 1 J 3,18-24
Pierwszy list świętego Jana można chyba nazwać wykładem o nowości życia chrześcijan. Uczestnicząc w zmartwychwstaniu Chrystusa są przecież kimś zupełnie inni niż otaczający ich świat. I w tym duchu warto spojrzeć na drugie czytanie tej niedzieli.
Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem,
ale czynem i prawdą!
Po tym poznamy,
że jesteśmy z prawdy,
i uspokoimy przed Nim nasze serce.
A jeśli nasze serce oskarża nas,
to Bóg jest większy od naszego serca
i zna wszystko.
Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża,
mamy ufność wobec Boga,
i o co prosić będziemy,
otrzymamy od Niego,
ponieważ zachowujemy Jego przykazania
i czynimy to, co się Jemu podoba.
Przykazanie zaś Jego jest takie,
abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa,
i miłowali się wzajemnie tak,
jak nam nakazał.
Kto wypełnia Jego przykazania,
trwa w Bogu, a Bóg w nim;
a to, że trwa On w nas,
poznajemy po Duchu, którego nam dał.
Myśl Jana jak zwykle porusza się nieliniowymi torami. Spróbujmy to jakoś z grubsza uporządkować i zgłębić. Niekoniecznie według Janowej kolejności.
- Czego chce od nas Bóg? „Abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał”. Zdumiewające. Tylko tyle. Całe wielkie nauczanie Kościoła co to chrześcijanin powinien można wyrazić w takim jednym zdaniu. Reszta to już komentarze....
- Ten kto wypełnia to podwójne przykazanie trwa w Bogu. I co więcej, Bóg trwa w nim czego znakiem jest dany uczniom Duch Święty. Ale – uwaga – miłość wyraża się nie w deklaracjach, a konkretnych czynach. Podobnie jest z wiarą w Jezusa Chrystusa... Chrześcijanin to nie intelektualista, dla którego Bóg jest słuszną koncepcją, ale praktyk. O jego wierze w Jezusa Chrystusa świadczą konkretne życiowe wybory. Podobnie miłość bliźniego nie jest dla ucznia Chrystusa tylko postulatem ale inspiruje konkretne postawy i czyny...
- Kto kocha takimi konkretami może być spokojny, że „jest z prawdy”, czyli jest Chrystusowy, idzie dobrą drogą. Nawet jeśli jego sercu wydaje się, że jest inaczej. Właśnie owo kochanie konkretnymi czynami jest na to najlepszym dowodem. Nieraz na przekór ludzkim lękom. To odpowiedź dla tych, którzy może czasem się boją, że nie są Chrystusowi, bo niczego wielkiego nie zrobili. Na przykład nie nawrócili nawet swoich bliskich nie mówiąc już o nawróceniu całych grup niewierzących. To nie jest istotne. Ważne czy wierzysz (swoim życiem) i czy kochasz (czynami, nie deklaracjami).
- Jeśli człowiek jest Chrystusowy – bo kocha czynami – może prosić Boga o co chce i Bóg to spełni. Pewnie jeśli kocha nie o wszystko swojego Boga poprosi. Raczej będzie się starał wolę Boga uczynić swoją wolą...