Boże, Ty przez chrzest nieustannie pomnażasz liczbę dzieci swojego Kościoła...
...spraw, aby Twoi wierni przestrzegali w życiu zobowiązań płynących z sakramentu, który z wiarą przyjęli. Przez naszego Pana...
Bardzo łatwo można z tej kolekty zrobić umowę z haczykiem na „niekorzyść” Boga. Bo przecież jak małe dziecko może przyjąć sakrament z wiarą? A skoro sakrament był przyjęty na koszt wiary kogoś innego, to jego należy obłożyć kosztami i zobowiązaniami, a nie te biedne, małe dzieci, chrzczone w imię tradycji i kultury... I tak by można pisać, mówić, myśleć. Powstaje jednak pytanie – co z tego wynika, co pozytywnego przynosi takie podejście? A może zamiast narzekania warto zaryzykować i dać Panu Bogu choćby ostatnią szansę? Zaryzykować i zacząć żyć tym, co się dokonało podczas chrztu świętego. Żyć już nie tyle i nie tylko własnym życiem, ale życiem Jezusa we mnie. I jeszcze inna myśl – skoro tak łatwo przychodzi nam „żyrować” wiarę innych, to może warto najpierw zastanowić się nad własną wypłacalnością na tym polu... Choć, oczywiście, mówienie o tym w kategoriach ekonomii i bankowości jest już błędem na wstępie...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |