AAA. Wynajmę 77 m2 nieba (Joz 5,9a.10-12; Ps 34; 2 Kor 5,17-21; Łk 15,18; Łk 15,1-3.11.32)
Śmieszne? Ale tak właśnie się zachowujemy! Na obietnicę Ojca, że ofiaruje nam całe niebo, a nas przemieni w istoty podobne do Siebie, reagujemy wzruszeniem ramion. Nie dowierzamy. Wolimy nasze myśli. Ciasne, ale własne. Zupełnie jak syn marnotrawny.
„Młodszy syn rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część majątku,
która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich”.
To początek dramatu i jądro nieporozumienia.
„Ojcze, daj mi część majątku, która na mnie przypada”. Przyglądnijmy się temu Słowu uważniej. Ojcu nawet nie przyszło na myśl, by dzielić majątek! Dokonał tego dopiero na wyraźne żądanie syna. Stąd nieporozumienie, ucieczka, głód, świńskie koryto, łzy i zawstydzający powrót.
Co jest największym dramatem tej przypowieści? To, że żaden z synów nie chciał być... synem. Pierwszy „po przejściach” zapragnął zostać... najemnikiem, drugi, choć przebywał w domu... harował jak najemnik.
Ojciec rozkłada ręce: Dziecko, wszystko moje do ciebie należy. Otwieram przed tobą całe niebo. Dlaczego chcesz je dzielić?
21 lat później (2 Sm 7,4-5a.12-14a.16; Ps 89; Rz 4,13.16-18.22; Ps 84,5; Mt 1,16.18-21.24a lub Łk 2,41-51a)
Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni.Bar micwa. Jezus stał się dorosły, mógł odczytywać Pisma w synagodze. Opuścił ojca i matkę. Szukali Go przez trzy dni, ale nie było Go wśród krewnych i znajomych. Syn wyszedł w świat głosić słowo Ojca.
Dwadzieścia jeden lat późnej ludzie znów szukali Go przez trzy dni.
I ponownie, by Go odnaleźć, musieli wrócić do Jerozolimy.
Pozostał w miejscu kaźni, ale Jego grób był pusty.
Dziś uroczystość Józefa-Oblubieńca Maryi. Jego osoba pokazuje bardzo ciekawą rzecz Głową Świętej Rodziny jest... najmniej doskonały z Jej członków. Święta Rodzina to Pan Jezus, Maryja Niepokalanie Poczęta i Józef, grzesznik. Jezus i Matka Boża zostali oddani w opiekę najmniej doskonałego z całej Trójki! Wcale nie najdoskonalszy ma rządzić i to, że ktoś jest głową rodziny czy głową klasztoru nie oznacza, że jest najlepszy – śmieje się o. Tomasz Kwiecień.
Rachunek sumienia1. Jak reaguję, gdy Bóg ukrywa się, a ja bezskutecznie próbuję Go odnaleźć? Czy nie ukrywam w sercu żalu, pretensji?
2. Józef na kartach Biblii milczy. Czy nie zagłuszam Bożego głosu gadulstwem?
3. Czy nie staram się, by inni mnie za wszelką cenę zauważali? A może swą wartość uzależniam od opinii drugich?
Pełne zanurzenie (Ez 47,1-9.12; Ps 46; J 4,42.15; J 5,1-33.5-16)
Potem poprowadził mnie ów mąż w kierunku wschodnim (…) i kazał mi przejść przez wodę; sięgała aż do kostek.Początek drogi wiary. Biegniemy, ba fruniemy za Jezusem. Często wybiegamy przed szereg, zostawiając Mistrza z tyłu. Mamy swobodę ruchów. Woda sięga nam zaledwie do kostek.
Następnie kazał mi przejść przez wodę: sięgała aż do kolan.Idziemy dalej. Coraz częściej potykamy się o własne grzechy. Nie wybiegamy już przed Boga, wiemy, czym to pachnie. Zbyt często gubiliśmy Go z oczu i lądowaliśmy na manowcach.
I znów odmierzył jeszcze tysiąc [łokci]: był tam już potok, przez który nie mogłem przejść, gdyż woda była za głęboka, była to woda do pływania, rzeka, przez którą nie można było przejść.Po latach widzimy już nasza bezsilność, słabość, kruchość. Nie możemy już iść o własnych siłach. Nie brodzimy po płyciźnie, fala wyniosła nas, przerażonych, na głębię. W bezmiar morza Bożego miłosierdzia. Tylko ono zakrywa nasze grzechy.
Rzeka z wypływała „spod progu świątyni”.
Wypłynęła też w najciemniejszej godzinie świata z serca wyrzuconego poza miasto Skazańca.
Zanurzamy się?
Rachunek sumienia1. Ile razy pytałem się dziś jaka jest wola Ojca? Czy szukałem jej w najdrobniejszych czynnościach dnia?
2. Czy potrafię modlić się za osobę, która mnie skrzywdziła? Czy widzę w niej, jak mówił Faustynie Jezus „biednego grzesznika”?
3. Spotykam człowieka: czy staram się znaleźć jego dobre cechy, czy od razu skupiam się na złych?
Z ciebie już nic nie będzie! (Iz 49,8-15; Ps 145; J 11,25a.26; J 5,17-30)
– Znajoma dziewczyna usłyszała kiedyś od ojca: z ciebie już nic nie będzie – opowiada paulin Maksymilian Stepień – I dziś choć jest piękną, starannie wykształconą, atrakcyjną kobietą nie potrafi związać się z żadnym mężczyzną. Miała wielu partnerów, ale zawsze, gdy przychodzili poprosić ją o rękę ona płoszyła się, zamykała w sobie, uciekała. I z miejsca zrywała znajomość.
Przeraziła się swych reakcji. Nie znała źródła tych lęków.
Po długiej modlitwie Pan Bóg pokazał nam, że całe jej życie zdeterminowały pełne jadu słowa ojca.
Zauważyłem, że rodzice nadużywają dwóch słów: nigdy i zawsze. Nie powiedzą, „Jestem zmęczony, przyjdź za chwilę” tylko „Ty
zawsze musisz mi przeszkadzać!”. Nie powiedzą „Wczoraj tak ładnie posprzątałeś. A dziś? Nie udało ci się” tylko „Ty
nigdy nie sprzątasz swojego pokoju”.
Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak maluchy kodują takie słowa. Zapadają głęboko w ich pamięć. Przypomną sobie o nich po wielu latach w chwili podejmowania trudnych decyzji. Jedyny ratunek to przylgnięcie do serca Jezusa. Słuchanie słów Boga, który zapewnia: „Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie.”
Rachunek sumienia1. Czy zdarzyło mi się kiedyś przekreślić kogoś mówiąc: z niego już nic nie będzie?
2. Czy potrafię wybaczyć podobne słowa tym, którzy powiedzieli tak o mnie?
3. Jak często używam słów „zawsze”, „nigdy”?
Kto jest dobrym teologiem? (Wj 32,7-14; Ps 106, Ez 18,31; J 5,31-47)
Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: (…).
A przecież nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie.Bardzo mocne słowa. Otwieram Pismo Święte, czytam, badam. Ale z jaką intencją? Czy chcę w nim spotkać żywego Boga?
Pamiętam, jak poruszyły mnie słowa trapisty, o. Michała Zioło: „Wiedza nadyma, a wiedza teologiczna nadyma szczególnie”. Ma się wrażenie, że złapało się Pana Boga za nogi…
Jak wiele złych duchów Jezus wyganiał w pełnych pobożnych ludzi świątyniach!
Pięknie o teologii opowiadali Ojcowie Wschodu: „Kto nie zobaczył Boga, nie może mówić o Nim” – nauczał Ewagriusz z Pontu – „Jeśli jesteś teologiem, będziesz modlić się prawdziwie; jeżeli modlisz się prawdziwie, jesteś teologiem”.
„Jedynym sposobem poznania Boga jest w Nim wieść swoje życie” – wołał św. Grzegorz z Nazjanzu, a św. Maksym powiedział wprost: „Teologia bez uczynków jest teologią szatana”.
Rachunek sumienia1. Z jaka intencją ostatni raz otwierałem Biblię?
2. Czy nie czuję się lepszy od innych tylko dlatego że otrzymałem łaskę wiary?
3. Czy nie mam czasem wrażenia, że „złapałem Pana Boga za nogi”? A może zapominam, że jak pisał św. Augustyn, cokolwiek mówię o Bogu, już Nim nie jest. On jest zawsze większy, inny.
To nie ten piątek (Mdr 2,1a.12-22; Ps 34; J 6,63b.68b; J 7,1-2.10.25-30)
Wszystko ma swój czas. Pierwsze słowa dzisiejszej ewangelii zdumiewają. „Potem Jezus obchodził Galileę. Nie chciał bowiem chodzić po Judei, bo Żydzi mieli zamiar Go zabić”. Czy to chwila słabości? Oznaka tchórzostwa? Nie. Jezus nie unikał śmierci – pokornie czekał na swój czas.
Biblia mówi, że od długiego czasu przygotowywał uczniów na wydarzenia Wielkiego Tygodnia. Przez trzy lata publicznego nauczania niestrudzenie szedł wprost do Jerozolimy, wiedząc, co Go w niej spotka.
Uczynił swą twarz jak głaz. To była Jego decyzja. Był konsekwentny.
Czekał na swój czas. Końcówka dzisiejszego czytania mówi o tym wprost: „Zamierzali więc Go pojmać, jednakże nikt nie podniósł na Niego ręki, ponieważ godzina Jego jeszcze nie nadeszła”.
To jeszcze nie ten piątek.
Rachunek sumienia1. Czy proszę o łaskę cierpliwości?
2. Czy chciałbym widzieć natychmiast owoce swoich modlitw?
3. Czy jestem konsekwentny? Wierny swoim postanowieniom?
Dałeś się zwieść? (Jr 11,18-20; Ps 7; J 3,16; J 7,40-53)
Twój Bóg rodzi się w stajni.
Umiera na wysypisku śmierci.
Złośliwi krzyczą za Nim „to żarłok i pijak”.
Słysząc o śmierci przyjaciela płacze, przytula rozbrykane dzieci, na kolanach myje stopy zaskoczonym uczniom.
W Ogrójcu przerażony poci się krwią, opuszczony przez uczniów rozciąga ramiona na krzyżu.
Włócznia rozszarpuje Mu serce.
Czy i ty dałeś się zwieść?
Rachunek sumienia1. Czy potrafię podziękować za swoje słabości i zranienia?
2. Czy są one dla mnie jedynie przekleństwem? Czy dostrzegam w nich szczeliny, przez które może wpaść promień Bożej łaski?
3. Dzisiejsza ewangelia wspomina, ze w tłumie z powodu Jezusa „powstało rozdwojenie”. Czy pozwalam ostremu jak miecz Słowu Bożemu na rozdzielenie we mnie dobra i zła? A może nie chcę ujrzeć swoich grzechów i udaję, że ich nie dostrzegam?