Co luteranizm mówi na tematy zawarte w siedmiu ostatnich słowach Jezusa z krzyża?
Jezusowe „Pragnę!” nie jest jednak słowem zwykłego człowieka, tym bardziej skazańca ponoszącego karę za swoje postępowanie. Chociaż oprawcy Jezusa na pewno nie byli świadomi tego, że krzyżują Syna Bożego, setnik bowiem dopiero opuszczając Golgotę, wyznał: „Zaprawdę, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15,39), to jednak niezależnie od tego, na środkowym krzyżu umierał prawdziwy Syn Boga Żywego, a więc Ten, w którym zamieszkiwała pełnia Boskości (Kol 2,9), przez którego stworzone zostały światy (Hbr 1,2). Dopiero później, na skutek głębokiej refleksji na temat życia, działalności i osoby Jezusa, została przed nami odsłonięta w pełni natura Jezusa.
W Wielki Piątek na środkowym krzyżu ukrzyżowano Syna Bożego. A więc słowo „Pragnę!” było słowem odwiecznego Słowa, które było u Boga i było Bogiem, ale też i Słowa, które – jak pisze ewangelista św. Jan – „stało się ciałem” (J 1,14). W Jezusowym „Pragnę!” ujawnia się więc ludzka natura Syna Bożego i jest świadectwem, że Syn Boży partycypuje we wszystkim, co jest ludzkie, a mianowicie w cierpieniu, niedomaganiach, niedostatkach, śmierci, we wszystkim, z wyjątkiem grzechu. W Nim nie było grzechu, lecz Bóg dla naszego zbawienia uczynił Go grzechem, wkładając na Niego całe brzemię naszej nieprawości i winy (2 Kor 5,21), ale także ludzkiej słabości i ułomności. Dlatego autor Listu do Hebrajczyków napisał: „Za dni swego życia w ciele zanosił On z wielkim wołaniem i ze łzami modlitwy i błagania do tego, który go mógł wybawić od śmierci, i dla bogobojności został wysłuchany; i chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,7.8).
Jak rozumieli oprawcy Jezusowe „Pragnę”?
Rozumieli je jako prośbę o jakikolwiek napój, który ugasi pragnienie. Czytamy w Ewangelii: „A stało tam naczynie pełne octu; włożywszy więc na pręt hyzopu gąbkę nasiąkniętą octem, podali mu do ust” (J 19,29). Patrzyli jedynie oczyma na Ukrzyżowanego i po ludzku rozumowali. Czy można się było czegoś innego po nich spodziewać?
II
Uczeń, którego miłował Pan, który był świadkiem tego, co działo się na Golgocie, i który o tym złożył świadectwo (J 19,35), zgoła inaczej rozumiał słowo Jezusa: „Pragnę”. On spoglądał na Ukrzyżowanego oczyma wiary. Prowadzony prze Ducha Świętego, głęboko przekonany o tym, że umierający na środkowym krzyżu jest Chrystusem, a więc przyobiecanym przez Boga pomazańcem, mesjaszem. W Jezusowym „Pragnę!” słyszał głos serca swojego ukochanego Pana i Nauczyciela, pragnienie i tęsknotę Jego strapionej i umęczonej duszy, aby wszystko, co Bóg przyobiecał człowiekowi, co miało się w Nim spełnić, spełniło się. To przekonanie ucznia umiłowanego przez Pana, zawarte jest w jego świadectwie: „Potem Jezus, wiedząc, że się już wszystko wykonało, aby się wypełniło Pismo, powiedział: Pragnę” (J 20,28).
Wielokrotnie Jezus w czasie swojego ziemskiego życia wyrażał w słowach pragnienie swojego serca, aby spełniło się to, co zapowiadało Pismo i to, na co został powołany. Pewnego razu rzekł: „Ogień przyszedłem rzucić na ziemię i jakżebym pragnął, aby już płonął” (Łk 12,49). A czyż to pragnienie nie jest zawarte także w Jezusowej modlitwie w Getsemane: „Ojcze mój, jeśli nie może mnie ten kielich minąć, żebym go pił, niech się stanie wola twoja” (Mt 26,42)?
Wsłuchani w Jezusa, wpatrzeni w krzyż Golgoty, poznajemy dzięki Duchowi Świętemu, że nasz Pan ani na chwilę nie zapomniał o swoim posłannictwie. Ból, cierpienie, zbliżająca się śmierć nie przysłoniła Mu ani nie wymazała z Jego pamięci woli Bożej i przyjętego przez siebie zadania. To przecież do Niego autor Listu do Hebrajczyków odniósł słowa: „Oto przychodzę, aby wypełnić wolę twoją, o Boże” (Hbr 10,7).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |