Moralne oczy człowieka

Aby oczy moralne rozróżniały dobro od zła muszą być nieustannie pielęgnowane przez lekarza – Jezusa.

I tu dochodzimy zarazem do sensu chrześcijaństwa. Niektórzy sprowadzają religię katolicka do etyki. Jezus podał nam pewne normy postępowania, a człowiek ma według tych zasad żyć. Otóż nie do końca. Jak napisałem wcześniej znajomość norm moralnych nie jest równoznaczna z ich wypełnianiem i życiem nimi. Mało tego ta znajomość czysto intelektualna może ulegać stopniowemu zapomnieniu. Aby to nie nastąpiło trzeba, aby to życie etycznie godziwe tętniło w moim sumieniu. Tylko wtedy efektem będzie szlachetność postępowania. A zatem im większa więź duchowa a Chrystusem, tym lepiej staje się uformowane sumienie człowieka. Taki człowiek potrafi „odnaleźć się” w każdej sytuacji.

Przykładem takiej postawy jest Jan Paweł II. Zauważmy, że w jego nauczaniu moralnym nigdy nie było „moralizowania”. Nawet jeśli naciskał na respektowanie określonych przykazań to zawsze wskazywał na Jezusa, jako tę „siłę napędową” wzrostu duchowego. Sam był świadkiem takiej postawy. Papież potrafił szybko zająć stanowisko wobec problemów moralnych współczesnego świata. Był do tego zdolny, gdyż w jego sumieniu zamieszkał na stałe Chrystus, który niejako podpowiadał mu, jaką postawę zająć wobec aborcji, a jaką wobec wyścigu zbrojeń itp.

Aby więc oczy moralne rozróżniały dobro od zła muszą być nieustannie pielęgnowane przez lekarza – Jezusa Chrystusa. Inaczej łatwo może dojść do moralnego „daltonizmu” czyli sytuacji, w której to co dawniej uznawaliśmy za zło, teraz w cale takim się nie wydaje. Mówimy wówczas o tzw. sumieniu „szerokim”. Może też mieć miejsce inna skrajność: tzw. sumienie wąskie. Chodzi o tzw. skrupulanctwo. Człowiek do końca nigdy nie będzie doskonały. Inaczej nie potrzebowałby odkupienia. Jednak świadomość swojej grzeszności nie może przeobrazić się w widzenie grzechu wszędzie bądź nieustanne potępianie się za niedoskonałość ludzkiej natury. Życie w Chrystusie chroni człowieka przed tymi wypaczeniami. Jezus pozwala odróżniać dobro od zła, ani nie zapominając o istnieniu grzechu, ani nie widząc go w każdym czynie.

Niepublikowane dotąd, oparte na wywiadach z księżmi, badania na temat grzeszności dr. Wojciecha Pawlika, socjologa moralności z Uniwersytetu Warszawskiego, nie pozostawiają złudzeń: z sumieniem Polaków dzieje się coś bardzo dziwnego. Podczas spowiedzi niewiele mamy sobie do zarzucenia.
Wiele grzechów pomijamy, bo nie traktujemy ich jako łamania boskich przykazań. Za to oskarżamy się o złe emocje, które grzechem wcale nie są. Nie dziwią mnie te spostrzeżenia socjologiczne. Współczesnemu człowiekowi nie wystarczy znajomość teoretyczna prawa moralnego. Jeśli nie nastąpi „uwewnętrznienie” tych norm, jako moich własnych zasad postępowania, to wówczas nie ma wyrzutów sumienia, jeśli te zasady łamię.

Wyrzuty sumienia to emocjonalny sygnał, takie światełko ostrzegawcze, że w moim postępowaniu coś nie działa, albo działa źle. Nie wolno tego światła zlekceważyć. Kolejne przypadki ignorancji mogą doprowadzić do katastrofy moralnej: człowiek przyzwyczaja się do zła i grzech już mu nie przeszkadza. Jeśli raz ukradłem 100 zł, to następnym razem nie będzie dla mnie przeszkodą pozbawienie kogoś 500 zł itd.

Co zrobić zatem, aby się w życiu nie pogubić, aby zawsze odróżniać dobro od zła. Odpowiedź jest prosta: konieczne jest powierzanie swojego sumienia, czy jak kto woli swojego „serca” Chrystusowi. To zaś dokonuje się w modlitwie. Jeśli On zamieszka w sumieniu człowieka, to z pewnością sumienie to stanie najbardziej spostrzegawczym „okiem moralnym” tegoż człowieka.


 

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Listopad 2024
N P W Ś C P S
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
Pobieranie... Pobieranie...