Aby oczy moralne rozróżniały dobro od zła muszą być nieustannie pielęgnowane przez lekarza – Jezusa.
Co jest dobre, a co złe? Jak żyć? Czy dawanie łapówki jest grzechem? Te i inne pytania stawiamy sobie w rożnych sytuacjach dnia codziennego, a przynajmniej powinniśmy je sobie stawiać. Odpowiedzi na te kwestie padają w sumieniu. Czym więc ono jest? Czemu służy? Jak działa?
Zanim odpowiemy na te pytania, posłużmy się pewnym obrazem, który zapożyczyłem od ks. prof. Romana Kuligowskiego z UKSW. Ten teolog moralista porównuje sumienie do ... oka. Jak się za chwilę okaże to zestawienie jest uzasadnione. Dlaczego? Otóż oko nie tworzy rzeczywistości, ale ją tylko rejestruje, odczytuje. Oko odbiera obraz w konkretnych barwach, ale tego obrazu nie „maluje”. Podobnie rzecz ma się z sumieniem: ono też nie kreuje rzeczywistości moralnej, nie określa, co jest dobre, a co złe, ale odczytuje obiektywne prawo moralne, odbiera co jest dobre, a co złe. Tym prawem są przykazania, nauczanie Jezusa Chrystusa, oraz normy określane przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Jest to tzw. pozytywne czyli kodyfikowane prawo moralne. Istnieje oprócz tego tzw. prawo naturalne, czyli podstawowe normy postępowania, wpisane w ludzki rozum. Do nich należy chociażby poszanowanie życia swojego i swoich najbliższych czy podstawowa zasada: czyń dobro, a unikaj zła.
Sumienie – podkreślmy to jeszcze raz – nie tworzy prawa moralnego, ale je odczytuje. Tak opisuje sposób funkcjonowania sumienia Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 1776): „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być posłuszny (...).
Jak się jednak to dzieje, że sumienie „wie”, co jest dobre, a co złe. Otóż osąd sumienia polega na tym, iż przed dokonaniem czynu sumienie konfrontuje wartość moralną tego czynu z prawem moralnym, a po dokonaniu ocenia czy ten czyn był z tymże prawem zgodny. Jeśli tak nie było, rodzą się wówczas tzw. „wyrzuty sumienia”, o których jeszcze powiemy. Dla nas kluczowa jest odpowiedź na pytanie, co, a może lepiej kto mówi mi w sumieniu, postąpiłeś dobrze lub źle. Tym Kimś jest Bóg. Nie można mówić o sumieniu w oderwaniu od Pana Boga. Dlatego też Sobór Watykański II, a za nim Jan Paweł II w Encyklice Veritatis splendor stwierdza, że sumienie to sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa (VS 55).
To nie przypadek, że ludzie, żyjący w głębokiej zażyłości z Bogiem posiadają w sobie to niezwykłe „światło”, iż w każdej sytuacji potrafią dobrze, z etycznego punktu widzenia, ocenić rzeczywistość. Warunkiem życia godziwego pod względem moralnym jest nie tylko znajomość prawa moralnego, co obecność w głębi sumienia Boga, który uzdalnia człowieka do życia według tych norm. Jezus Chrystus określa siebie, iż jest światłością świata (por. J 8,12). On światłem swojego Słowa oświetla ciemności ludzkiego grzechu, a mówiąc mniej poetycko: tylko ten, kto zaprosi do swojego serca Jezusa, nie chodzi w ciemnościach, ale jest „oświecony” czyli wie, co czynić, jak żyć. W innym miejscu Jezus stwierdza, iż jest Prawdą. Tylko prawda wyzwala człowieka. Chodzić w prawdzie oznacza nic innego, jak odróżniać dobro od zła. Im większa więc będzie osobista relacja do Jezusa, tym więcej będzie w nas prawdy, tym samym łatwiej będzie nam unikać grzechu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |