Frasobliwy i ludzkie frasunki - Wiesz, za co to?!

Młody, zbuntowany...

Dłonie, choć sękate i nieporadne, teraz z nad wyraz dużą wprawą szybko przebiegły po wszystkich kieszeniach ofiary w poszukiwaniu czegokolwiek wartego zabrania. Nie było tego wyjątkowo wiele. Ot, prosta komórka, odtwarzacz mp3, portfel ziejący pustką. Nic wielkiego. Nic wartego więcej niż kilkadziesiąt złotych. Dla jednych niewiele. Dla innych łup wart nawet ciężkiego pobicia.

- Cwaniaczek... – rzucił pod nosem w stronę leżącego złodziej - ...się nosi po ulicy, jakby był u siebie. Cwaniaczek... komóreczka, muzyczka i chodzi, jak gdyby nigdy nic...

Ciałem leżącego wstrząsnął dreszcz. Nad jego prawym okiem w zastraszającym tempie rosła czerwona opuchlizna. Krew, wąskim strumykiem sącząca się znad łuku brwiowego świadczyła, iż mógł on być złamany.

- Nie pękaj, kolego, tatuś kupi ci nowe zabawki, niewiele straciłeś – szyderczo dodał oprawca.

Ty przynajmniej go masz. Masz prawdziwego ojca. Takiego, który dba o syna. Jego stać, by dziecku zapewnić takie pierdoły, jak komórka i mp3. Możesz chodzić po mieście, nie martwiąc się o nic. Nie musisz kraść, by mieć za co kupić chleb. Nie musisz codziennie udowadniać swojej wartości w bójkach, przed ludźmi, których znasz. Nie musisz udowadniać, że jesteś twardy, bo bez tego byłbyś nikim. Ciotą, którą każdy może bezkarnie popchnąć na ulicy. Albo sam bijesz, albo jesteś bity. Ciebie nie rzucono w to miejsce. Masz rodziów. Masz dom. Rodzinę. Nikt cię nie tłukł dzień w dzień po pijaku, nie musiałeś myć własnego ojca z jego wymiocin, nie musiałeś słuchać, jak bije matkę i wyzywa ją od najgorszych. Miałeś fuksa. Jesteś cholernym szczęściarzem, choć nic nie zrobiłeś, by na to zasłużyć. Żyjesz jak w bajce, choć nawet o tym nie wiesz. To ja codziennie idę spać z myślą, że nie wiem, co rano zjem na śniadanie. To ja tłukę takich frajerów, jak ty, choć wcale nie zasłużyłem na to, by urodzić się właśnie tu. Jest mi słabo, gdy pomyślę, jak cały ten świat jest pochrzaniony i do czego mnie on zmusza.

Klęczący otrząsnął się, jak pies, po wyjściu z wody.

O czym ja myślę? Miał ochotę to wykrzyczeć. Tylko po co? Czy ktokolwiek by usłyszał i zrozumiał? Po co się tłumaczyć, skoro i tak w tym momencie cały świat wydał już osąd?

Dłonie rozpięły bluzę leżącemu w poszukiwaniu dalszych łupów. Srebrny łańcuszek, zakończony misternym, prostym krzyżykiem wypłynął z przerwy materiału, jak krew z otwartej rany.

- Hm... – delikatne skinięcie podbródkiem w stronę wisiorka - ...nie obronił cię, co? Gdy wzywałeś pomocy? Gdy tłukłem cię jak ciotę, co? Wiesz czemu?

Twarz oprawcy znalazła się nisko, dosłownie vis a vis opuchniętej twarzy leżącego.

- Bo go nie ma. Bo ma cię gdzieś. Bo go nie obchodzisz. Bo twoje życie, twoje problemy, twoje bóle nic dla niego nie znaczą, kapujesz? Możesz chodzić całe życie do kościoła i nic ci to nie da. Zgnijesz i przeżyjesz całe lata w takiej dziurze jak ja.
 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg
« » Kwiecień 2024
N P W Ś C P S
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
Pobieranie... Pobieranie...