Przeżywamy czas radości. Oczekujemy na Wcielone Słowo, na narodziny Zbawiciela. Kształt chrześcijańskiej radości, choć jest oparty na wiecznej perspektywie, w dużej mierze zależy od naszego spojrzenia na świat.
Źródło, które się nie wyczerpuje
Z radości chrześcijańskiej rodzi się nasze nastawienie do świata. Przez tę radość staję się optymistą, lecz nie wesołkiem z przyszytym uśmiechem. Staję się człowiekiem gotowym na przyjmowanie tego, co nam przynosi życie. Wiara w Chrystusa powinna dawać nam radość, bo przecież wiemy, jak „to wszystko” się skończy. Radości należy zatem szukać w sobie przez kontakt z Bogiem, bo inaczej można zbłądzić. Ludzie szukający radości na własną rękę bardzo często stają się ofiarami swoich wyborów. Bo przecież pod słowo „radość” można podpiąć bardzo wiele znaczeń. Niebezpieczeństwa na drodze poszukiwania radości będą istniały dopóty, dopóki nie uświadomimy sobie, że radość jest darem od Boga.
Z Bogiem na twarzy
Przywykliśmy już chyba do ponurych twarzy ludzi, których mijamy na ulicy. Można powiedzieć, że każdy nosi oblicze swego boga na twarzy. Dla jednych bogiem jest pieniądz, dla innych własny egoizm i pycha. Twarz chrześcijanina powinna być pełna życia. Powinniśmy nosić oblicze naszego Boga na swojej twarzy. Chrześcijanin staje się przecież narzędziem radości Boga, bo - czyż człowiek nie jest uśmiechem Boga?
Radość powinna stać się stylem życia chrześcijanina, który potrafi zaakceptować siebie ze swoimi wadami i zaletami. Należy także obrać cel, jakim dla chrześcijanina jest spotkanie z Bogiem. Człowiek, który akceptuje siebie, wie, że jest słaby i że będzie w życiu upadał. I tu jest miejsce na chrześcijańską radość, która nie pozwala nam na krótkowzroczność. Chrześcijanin wie, że ilekroć upadnie, tylekroć może powstać. Początkiem i końcem chrześcijańskiej radości jest Chrystus.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |