Adwentowe rozmyślania z bratem Rogerem we Wspólnocie w Taizé.
Poniedziałek
Może nam się często wydawać, że Jezus jest daleko, że jest nieobecny, a nawet martwy. Niczym dwaj uczniowie z Emaus jesteśmy tak bardzo zajęci sobą, swoimi problemami, planami, oczekiwaniami, codziennymi troskami, że nie stać nas już na to, aby pomyśleć, o co w życiu naprawdę chodzi. Codzienność tak bardzo nas absorbuje, że nie mamy czasu na niedzielną Eucharystię.
Jezus już się nie pojawia, a my dostrzegamy tylko siebie i nasze pytania. Czujemy się przygnębieni, ale mimo to ukazujemy ludziom na pozór beztroską twarz. Jak dobrze by nam zrobiło, gdybyśmy się przekonali, że wcale nie jesteśmy sami, bo w naszej drodze towarzyszy nam Jezus, który nie tylko słucha naszych skarg i lamentów, lecz także dzieli je z nami. Przy łamaniu chleba dzieli się z nami ludzkim cierpieniem i śmiercią, a jednocześnie daje nam udział w nowym życiu i zmartwychwstaniu. Daje nam siebie w ofierze, a wraz z sobą udziela nam jak uczniom z Emaus pociechy, nadziei, radości i błogosławieństwa.
Scena spotkania uczniów idących do Emaus z Jezusem przekonuje nas każdego dnia, że życie każdego z nas zawiera tajemnicę. Jaką tajemnicę? Bóg jest obecny w centrum naszej duszy. On mieszka w naszej głębi. Bóg jest niewidzialny i nie narzuca się, ale mówi do każdego człowieka: nawet jeśli twoja wiara jest słaba i krucha, odważ się iść za Chrystusem. W Nim twoje serce ożyje. Czy dobrze o tym wiemy? Bóg tak bardzo nam ufa, że do każdego z nas kieruje swoje wezwanie. Podczas tych adwentowych dni szukamy właśnie tego, czego Bóg od nas oczekuje.
Czym jest to Boże wezwanie? Bóg zaprasza nas, byśmy kochali tak, jak On nas kocha. A nie ma większej miłości, jak ta, gdy ktoś życie oddaje Bogu i bliźniemu. Jeżeli będziemy szukać odpowiedzi na to wezwanie, zrozumiemy, że Jego Ewangelia może przemienić zarówno nasze serce, jak i całe nasze życie. Czyż nie jest pragnieniem Boga, byśmy w komunii z Nim i z innymi stawali się ludźmi pełnymi życia?
Niektórzy pytają: Czy jest możliwe, bym wytrwał przez całe życie w powołaniu, które Chrystus do mnie kieruje? Czytając Ewangelię, odkrywamy, że Bóg, który zaprasza nas do miłości, otwiera przed nami drogę. Sam Bóg sprawia, że możemy podążać nią naprzód, nie odwracając się za siebie. Kiedy my zapominamy o Jego obecności w nas, On nigdy o nas nie zapomina. Abyśmy mogli wytrwać do końca życia, Bóg nieustannie odnawia w nas odwagę. Jego Ewangelia niesie tak wielką nadzieję, że w niej zawsze możemy odzyskać zapał.
W ludzkim życiu często pojawiają się wahania, a nawet wątpliwości. Wtedy możemy sobie powtarzać: „Idź naprzód! Pamiętaj, że obawy prowadzą donikąd”. Na wszystkich etapach naszej egzystencji odkrywamy, że w Duchu Świętym odzyskujemy świeżość Jego wezwania. Stale na nowo Bóg chciałby obdarzać naszą duszę jasnością, dzięki której staniemy się prości i przejrzyści.
Każdemu, kto dąży do tego, by dać siebie Bogu i bliźniemu, Brat Roger był gotów powiedzieć: „Ty, który odczuwasz to wewnętrzne wołanie, czy zdecydujesz się na ryzyko zaufania Ewangelii? Trwaj w prostocie i radości, radości płynącej z miłości bliźniego. Bóg kocha cię jak swoje jedyne dziecko i da ci życie w komunii z sobą. Tu właśnie jest jedno ze źródeł radości. W ciszy twojego serca Chrystus szepcze: Nigdy nie zostawię cię samego. Poślę Ci Ducha Świętego. On na zawsze pozostanie z tobą”.
Pozwólmy się zainspirować i zmotywować Jezusowym łamaniem chleba. Musimy na nowo nauczyć się dzielić, dawać i ofiarować. Potrzebujemy nowej kultury miłości, solidarności, dzielenia się i miłosierdzia. Jest to dla nas kwestia zachowania człowieczeństwa. W tej samej mierze jest to kwestia naszej wiarygodności jako chrześcijan. Bóg pragnie nas w Eucharystii zapalić miłością, jaka objawiła się w Jezusie Chrystusie. Pragnie, by miłość stała się źródłem odnowy naszego życia i naszego świata.
Chryste Zmartwychwstały, Ty nas przyjmujesz z sercem takim, jakie mamy. Dlaczego mielibyśmy czekać, aż się ono zmieni, żeby pójść do Ciebie? Ty sam je przemieniasz. Naszymi cierniami rozpalasz ogień. I sprawiasz, że nawet w naszych zranieniach rozkwita kwiat pustyni, kwiat radości…
Lekcja do odrobienia:
Zapisz powyższą modlitwę na małej karteczce i schowaj w ubraniu. Za każdym razem, gdy pojawią się prowadzące donikąd obawy, sięgnij po kartkę i módl się. A potem postaw sobie pytanie: Chryste Zmartwychwstały, z kim mam podzielić się Twoją miłością?