Sześć homilii
ks. Tomasz Horak
Uwiódł komuś żonę – takie to banalne. Niestety... A potem trzeba było jakoś wybrnąć z ogromnie niezręcznej sytuacji. No, bo dziecko w drodze. Dziś pozbyto by się dziecka. Król Dawid – bo o nim mowa – pozbył sięmęża Batszeby. Jak na króla przystało, zrobił to cudzymi rękami. Grzech i zbrodnia. Przedziwna jest ta historia opowiedziana w II Księdze Samuela (11, 2 - 27). Zamyka ją oszczędna w słowach ocena: „Postępek Dawida nie podobał się Panu”. Najprzedziwniejsze zaś w tej historii jest to, że król Dawid, człowiek mądry i pobożny, jakby nie zauważył, że to grzech i zbrodnia. Nie tylko król Dawid takiemu zaślepieniu uległ. Dzisiejszy świat też nie dostrzega grzechu. Zbrodni też nie. Nie będę przekonywał, bo nie trzeba. To widać. Widać na codzień wokół nas. Widać w szarym światku naszej codzienności, widać w wielkim świecie biznesu i polityki. Czyżby problem nie dostrzegania grzechu izbrodni towarzyszył ludziom zawsze? Tak jest w istocie. Dziś jednak obserwuję zjawisko bardziej niepokojące. Otóż człowiek nie tylko nie dostrzega swego grzechu, swojej zbrodni. Dzisiejszy świat (a jesteśmy jego cząstką) zda się w ogóle nie dostrzegać problemu grzechu. A jeśli problem nie istnieje – to o czym mówić? Wygodne to i trudno się dziwić, że wielu ludzi takiemu zafałszowaniu ulega. To zaś powoduje nasilanie się zła, które nie jest postrzegane jako zło. Ocenia się skuteczność działań – nie ich moralną wartość.
Królowi Dawidowi grzech wytknął prorok Natan, człowiek od Boga posłany. Prorok posłużył się całym swoim kunsztem, by dyplomatycznie a zdecydowanie do króla przemówić. Dawid przejrzał od razu – epilog tej historii odnajdujemy w dzisiejszym 1. czytaniu. W Ewangelii odnajdujemy coś innego. Chrystus i grzeszna kobieta. Wszystko w gruncie rzeczy obyło się bez słów. To znaczy słowa padły później, jako komentarz. Ale owa grzeszna kobieta – można się tego domyślać – została pociągnięta nie tyle naukami Jezusa, co całą Jego osobą, tym jakimś niepojętym promieniowaniem Dobra. Nie tylko zwykłej ludzkiej dobroci, ale właśnie jakiegoś niepojętego Dobra, które jest i początkiem, i miarą wszelkiego innego dobra. A bez takiej miary człowiek obyć się nie może. Bez takiego absolutnego, niezmiennego, stałego, ponadczasowego punktu odniesienia człowiek nie jest w stanie ani pojąć granicy pomiędzy dobrem i złem, ani uznać, że zgrzeszył.
Jezus owym promieniowaniem Dobra nie przygniatał człowieka, nie niszczył go, nie unicestwiał. Pozwalając zrozumieć i uznać winę popełnionego grzechu, wyzwalał człowieka z jego własnej niewoli i obdarzał przebaczeniem: „Twoje grzechy są odpuszczone... idź w pokoju”. Tak było kiedyś, tak jest i dziś. Promieniowanie Dobra trwa. Katechizm nazywa to łaskąBożą. Nie o słowa jednak chodzi – one zawsze są zbyt ciasne i wytarte, by w pełni wypowiedzieć tajemnicę Boga. Ale tajemnica Jego wpływu na człowieka jest rzeczywistością.
Byle tylko człowiek nie zamknął się w swej wydumanej doskonałości. Takimi właśnie byli faryzeusze, także ten, który gościł Jezusa u siebie. Nie wiem, czy pojął naukę, jakiej udzieliła mu najpierw owa pogardzana przez niego kobieta, a potem sam Jezus swoim komentarzem o grzechu, miłości i przebaczeniu. Takie to ważne: zobaczyć (i uznać!) prawdę o sobie. Całą prawdę – o tym co dobre i o tym co złe. Bywałem nieraz na spotkaniach AA. Wwypowiedziach trzeźwiejących alkoholików odnajdowałem ten właśnie motyw, a twierdzą zgodnie, że to podstawa i początek przemiany ich życia: przyznać wobec samego siebie, że jest się alkoholikiem. Promieniowanie Bożego Dobra, łaska Boża, ma tu znaczenie ogromne. Ale i człowiek tą łaską tknięty i przeniknięty, musi uczynić coś ze swej strony. „Uczynić”? Ten czyn jest wewnętrzny, jest aktem ludzkiego ducha: przyznać się wobec własnego sumienia do grzechu. Reszta jest potem względnie łatwa – ale to przyznanie się jest trudne, a bywa że i bardzo trudne. Reszta? Tak, bo trzeba przyjść do Boga i wyznać jak Dawid, jak owa kobieta z Ewangelii winę swego grzechu. Dla nas, chrześcijan, oznacza to pójście do sakramentalnej spowiedzi. Bywa z tym niełatwo, ale tylko dopóty, dopóki człowiek trwa w błogim przeświadczeniu o swej doskonałości.
Czy jednak z każdą winą można iść do Boga i o przebaczenie prosić? Odpowiedzią jest cała Jezusowa Ewangelia: tak, z każdą winą, z każdym grzechem możesz przyjść i oprzebaczenie prosić. Promieniowanie Dobra czyli Boża łaska jest większa i potężniejsza od największych nawet zbrodni.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |