Osiem homilii
ks. Leszek Smoliński
Uczniowie z dzisiejszej Ewangelii przeżywają zamęt, są zasmuceni i zarazem zawstydzeni. Słuchają bowiem o zapowiedzi zdrady Jezusa przez jednego z nich i rychłego rozstania z Nim. Pan przywraca im pokój słowami: „Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem”.
Co znaczy wierzyć słowom Jezusa? To przede wszystkim mieć świadomość, że Bóg nas miłuje i pragnie, abyśmy żyli w Jego obecności. Dlatego Jego miłość nie pozwala nam wpuszczać do serca tysięcy lęków, które nieustannie zadręczają i próbują decydować o naszym dniach i relacjach z innymi. Wierzyć, to zgodzić się być w drodze, w ciągłym ruchu, choć pragnęlibyśmy spoczynku i bezpiecznego życia. To przyjąć Jezusa i Jego naukę. Ewangelia, księga życia Jezusa, ma stawać się księgą naszego życia. To księga, która stanowi początek. I do niej mamy powracać dzień po dniu, ponieważ nas kształtuje, przemienia, odnawia.
Kard. J. Ratzinger wskazuje, iż „wiara dorosła nie idzie z prądem mód i nowinek; wiara dorosła i dojrzała jest głęboko zakorzeniona w przyjaźni z Chrystusem. Ta przyjaźń otwiera nas na każde dobro, dając nam zarazem kryterium rozeznania prawdy i fałszu, odróżnienia ziarna od plew. Do tej dorosłej wiary musimy dojrzewać, ku niej powinniśmy prowadzić Chrystusową trzodę. I właśnie ta wiara - i tylko ona - tworzy jedność, realizując się w miłości. Święty Paweł w tym kontekście - w przeciwieństwie do nieustannego miotania się tych, którzy niczym dzieci pozwalają się nieść falom - daje nam piękne słowo: czynić prawdę w miłości, jako podstawową zasadę chrześcijańskiego życia. W Chrystusie spotykają się prawda i miłość. W miarę zbliżania się do Chrystusa także w naszym życiu prawda i miłość stapiają się ze sobą. Miłość bez prawdy byłaby ślepa; prawda bez miłości byłaby niczym cymbał brzmiący (1 Kor 13, 1)” (Msza na rozpoczęcie konklawe, 19.04.2005).
Dzisiejszy świat poszukuje drogi wiodącej do doskonałości. Tego pragnienia człowiek nigdy nie będzie mógł się pozbyć. Jezus mówi o sobie w Ewangelii św. Jana: Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Kolejność określeń, których używa nie jest przypadkowa. Najpierw trzeba wyruszyć, znaleźć się w sytuacji drogi, która stwarza w nas gotowość do wyjścia poza nasze nawyki i przyzwyczajenia, drogi, która pozwala porzucić „starego człowieka”. Dopiero wtedy jesteśmy w stanie otworzyć się na słowo prawdy, która prowadzi do pełni życia.
Ks. Jan Twardowski zauważa, iż często słyszymy pretensje: Nie wierzę dlatego, że nie widzę. Ale gdyby nagle Jezus ukazał się, Matka Boża zastukała w okno, a Anioł stróż wyszedł z konspiracji i położył mi rękę na ramieniu, to byłoby inaczej. Wtedy bym naprawdę uwierzył. Wielkością i urokiem wiary jest właśnie to, że człowiek nie widzi i nie rozumie.
Nie bójmy się drogi, mimo że wiąże się czasem z ciemnością, domaga się podejmowania ryzyka. Świadectwa wiary nie da się „odgrywać”. Nawet nie można sobie postanowić: będę świadkiem wiary i stać się nim. Bo świadkiem wiary jest tylko ten, kto żyje wiarą, a żyć wiarą – znaczy dawać swoje życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |