Sześć homilii
ks. Simon Faivre
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!”
Prawie 2000 lat temu ten apel został ogłoszony na palestyńskiej ziemi, gdy Jezus opuszczał w sposób widzialny swoich uczniów.
Pamiętamy jak papież Paweł VI przybywając do siedziby ONZ i pozdrawiając reprezentacje narodów świata przywołał na pamięć to historyczne wydarzenie sprzed dwóch tysięcy lat, skierowane przez Jezusa z Nazaretu do narodów świata. Był to zapewne jeden z etapów tego wydarzenia.
Rozesłanie uczniów w dzień Wniebowstąpienia odbywa się właściwie w warunkach, na pierwszy rzut oka, raczej dosyć żałosnych. Uczniowie ciągle jeszcze pytają Jezusa, kiedy przywróci On królestwo Izraela! Czytając w Ewangelii św. Marka kilka wcześniejszych wersetów widzimy, że autor Ewangelii podkreśla po trzykroć niedowiarstwo Apostołów. Nie tyle niedowiarstwo dotyczące tego, kim jest ich Mistrz, ale głęboką wątpliwość co do możliwości spełnienia Jego misji.
W rzeczywistości, cóż to za szef przedsiębiorstwa, który wysyła tuzin robotników, bez szkoły, bez kwalifikacji, bez budżetu i bez centrali zarządzania, na wielkie przedsięwzięcie na miarę całego świata, a nawet całego stworzenia? Żadnej pewności, żadnego zabezpieczenia. Wszystko spoczywa na dynamice obietnicy: na Duchu, który ma przyjść. Wszystko zatem jest przed nimi.
Rozumiemy więc, że ta prawie niemożliwa misja jest przedstawiona pod znakami nie do uwierzenia, pod znakiem utopii, sytuacji niespotykanych: „brać węże do rąk, pić śmiertelną, truciznę, która nie będzie szkodzić”.
A czyż wielki prorok Izajasz nie w taki właśnie sposób zapowiadał nowe czasy: wół i lew razem na tym samym pastwisku, niemowlę igrające w gnieździe kobry i żołnierze przekuwający miecze na lemiesze?
Misja Apostołów, przyszłość nowego świata, zbawienie narodów ma związek z czymś, co jest nieprawdopodobne, co jest utopią.
O jaką utopię tu chodzi? Wierzyć wbrew i na przekór wszystkiemu, że siła miłości i przyjaźni może stanowić zaporę wobec pokus, jakie roztacza sprawowanie władzy, wiedza, potęga pieniądza, chęć dominowania, itd. Wierzyć, że ta miłość o najwyższej wartości, ta sama, jaką Bóg nas miłuje, może doprowadzić człowieka do poziomu Chrystusa uwielbionego.
Taka jest stawka i wymiar tajemnicy Wniebowstąpienia: jest to święto całej ludzkości, święto człowieka w całym swoim jestestwie.
Ktoś spośród nas, mieszkańców Ziemi, odpowiedzialny za cały rodzaj ludzki, wyprzedza nas i zasiada po prawicy Boga. Cóż za promocja i wyniesienie! A można się było przecież tego spodziewać. Pewnego razu Jezus przecież powiedział: „gdy będę podniesiony, przyciągnę wszystko do siebie”.
Zmartwychwstanie nie jest metą, końcem wszystkiego, lecz jest kluczowym wydarzeniem, które daje początek nowemu etapowi historii. Mają rację wysłannicy ze sceny Wniebowstąpienia, gdy przypominają tym twardym Galilejczykom, że nie ma co ciągle stać i wpatrywać się w niebo. Nie jest na to czas, ponieważ rozpoczął się czas Człowieka, czas Ziemi, czas Kościoła. Nigdy jeszcze historia nie była tak przepełniona nadzieją i skutecznością pod przewodnictwem Ducha Świętego.
Obłok, w którym znika Jezus, nie jest znakiem pogody, tylko teologii, która ukazuje Jezusa jako miejsce obecności Boga w świecie.
Wniebowstąpienie nie jest fantastycznym końcowym rozwiązaniem wyjątkowego przeznaczenia, lecz jest prawdą o historii ludzi wszystkich czasów, wszystkich ras i wszystkich kultur.
Jezus po prawicy Ojca objawia nam prawdziwy wymiar naszego człowieczeństwa, nasze prawdziwe powołanie. Ta nadzieja znajduje się odtąd w centrum wszelkich zmagań ludzkich, wszelkich wysiłków, gdy człowiek pracuje nad swoją godnością i nad nadejściem świata, w którym będzie sprawiedliwość i pokój. Człowiek nie może o tym zapominać. Jego wzrok powinien sięgać daleko.
za ks. Simon Faivre, Homilie, Wrocław 2004
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |